Maja Ostaszewska jest bardzo zaniepokojona sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. Aktorka przekonuje, że obecnie „jest nawet gorzej” niż za czasów Prawa i Sprawiedliwości. Jej zdaniem na granicy czekają ludzie, którzy chcą poprawić swój los. – Na ogół w tę podróż wyruszają ci, którzy w ogóle mają marzenia – podkreśliła.
Maja Ostaszewska od lat głośno wspiera migrantów, którzy znajdują się na granicy polsko-białoruskiej. Aktorka udzielała się w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości, alarmując opinię publiczną o horrorze, który – jej zdaniem – przeżywają imigranci, którzy nie są wpuszczani do Polski.
Choć wielu aktorów zaangażowanych w kryzys na granicy polsko-białoruskiej sprzed kilku lat uważało, że po zmianie władzy w 2023 roku, sytuacja się zmieni, Ostaszewska przyznaje gorzko, że tak się nie stało. Artystka opowiedziała o swoich odczuciach w wywiadzie podczas tegorocznego Festiwalu Góry Literatury.
Ostaszewska o sytuacji na granicy: Nie zmieniło się nic, a nawet jest gorzej
– Ja z rozpaczą stwierdzam, że na granicy nie zmieniło się nic, a nawet jest gorzej, bo jest większa bezkarność służb – podkreśliła. – Ale pamiętajmy, że na granicy polsko-białoruskiej to jest tak naprawdę ciągle, w stosunku do 38 mln Polaków, którzy żyją w tym kraju, garstka – dodała.
Ostaszewska przekonuje, że u naszych granic czekają osoby, które są zainteresowane pracą. – Na ogół w tę podróż wyruszają ci, którzy w ogóle mają marzenia o tym, że można o coś zawalczyć w swoim życiu – stwierdziła.
– Najprostsi ludzie boją się takiej podróży, bo wiedzą, że sobie w niej nie poradzą. Wiele z tych osób to są pielęgniarki, lekarze, ekonomiści. To są osoby, które bardzo by mogły też nam pomóc, albo chcą się szkolić w takim kierunku – dodała.