Polskie Linie Lotnicze „LOT” (PLL LOT) w ciągu 7 miesięcy zarobiły około 150 mln zł. Świetne wyniki to w dużej mierze zasługa realizacji wieloletniego planu rozwoju, który pozwolił spółce wyjść z poważnego kryzysu. Jeszcze kilka lat temu premier Donald Tusk mówił, że „jedyną realną alternatywą dla scenariusza ciągle powtarzających się kłopotów jest prywatyzacja”.
PLL LOT od początku roku zarobiły 150 mln zł. W porównaniu z analogicznym okresem w ubiegłym roku mamy do czynienia ze wzrostem o 63 mln zł. Prezes Rafał Milczarski przyznaje, że liczy na całoroczny zysk przekraczający 300 mln zł.
Jeszcze w 2013 roku tak dobre wyniki wydawały się być niemożliwe. Ówczesny rząd poważnie planował prywatyzację. Przyjęto nawet projekt ustawy, która umożliwiała sprzedaż przez władze większościowego pakietu akcji PLL LOT.
„Jestem po długiej rozmowie z ministrem skarbu i z prezesem PLL LOT. Nie ulega wątpliwości, że jeśli nie chcemy dalej wrzucać do tej studni bez dna publicznych środków, to jedyną realną alternatywą dla scenariusza ciągle powtarzających się kłopotów jest prywatyzacja” – mówił premier Donald Tusk na początku kwietnia 2013 roku.
Mimo wielkich pieniędzy, które zainwestowano w pomoc dla LOT, jeszcze w 2015 roku spółka pozostawała w głębokim kryzysie. Na koniec roku spółka zanotowała 327 mln zł straty. Na tragiczny wynik złożyło się na to wiele czynników, m.in. wdrożenie zaakceptowanego przez UE planu, który początkowo ograniczał możliwości spółki.
„Nie mogliśmy latać tyle, ile chcieliśmy. Na szczęście te ograniczenia spadły i pozwoliło to nam poszerzyć ofertę o 30 proc. Także w tym roku liczba połączeń wzrosła o kolejne 30 proc.” – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Rafał Milczarski.
Przełomowy okazał się rok 2016, kiedy to spółka zarobiła prawie 300 mln zł. Było to pokłosie uruchomienia kolejnych połączeń m.in. do Tokio, Seulu, Astany czy Podgoricy. Na tym nie koniec, ponieważ przedstawiciele linii otwarcie przyznają, że strategia rozwoju do 2020 roku zakłada m.in. nowe połączenia do Azji i Ameryki Północnej oraz stopniowe odzyskiwanie wpływów na polskim rynku.
„Nie tylko chcemy wozić pasażerów z Polski, ale też z innych krajów, głównie z tego regionu Europy, przez Warszawę” – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską przedstawiciel PLL LOT.