Jak informują źródła unijne, Polska nie zaakceptuje wniosków ze szczytu UE, na którym przywódcy państw członkowskich zdecydowali o drugiej kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Potwierdziły się tym samym wcześniejsze zapowiedzi polskiego rządu.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Ast pytany przed szczytem UE o reakcję strony polskiej na ewentualną decyzję o reelekcji Tuska na kolejną kadencję zapowiadał, że delegacja RP nie podpisze wówczas protokołu. Delegacja polska nie podpisze protokołu i konkluzji, która będzie wynikała z tego obecnego szczytu. To nie oznacza, że wynikną z tego jakiekolwiek konsekwencje. Rząd nie był w stanie poprzeć kandydatury Donalda Tuska i to mocno uzasadnił – oświadczył poseł PiS.
Taki krok nie ma znaczenia z punktu widzenia legalności wyboru Donalda Tuska, ponieważ decyzja w tej sprawie jest podejmowana przez przywódców większością kwalifikowaną i nie musi być ogłoszona we wnioskach ze szczytu. Te bowiem przyjmowane są na zasadzie konsensusu. Innego zdania jest premier Beata Szydło, która twierdzi, że bez podpisu Polski szczyt będzie nieważny.
Premier polskiego rządu odpowiadając na pytania dziennikarzy potwierdziła, że nie podpisze konkluzji szczytu RE. Zgłosiłam iż nie będę przyjmować konkluzji z tego szczytu. Jest bardzo jasne moje stanowisko, że nie będę podpisywała konkluzji, więc szczyt nie będzie ważny. (…) Żadnego dokumentu z tego szczytu nie przyjmę. Mimo to, Donald Tusk wraz z przedstawicielami reszty 27 państ szuka rozwiązań, aby to ominąć – powiedziała.
Źródła w Brukseli podkreślają, że jeśli Warszawa nie zmieni zdania, ustalenia szczytu dotyczące m.in. migracji, europejskiej prokuratury czy gospodarki zostaną ogłoszone jako deklaracja 27 państw członkowskich.
Źródło: lefigaro.fr, wpolityce.pl
Fot. Fot.: Youtube/Telewizja Republika