Gościem radia TOK FM była posłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska. Podczas rozmowy poruszony został nieco już zapomniany temat złotego pociągu, który rzekomo znajdować ma się w okolicach Wałbrzycha. Parlamentarzystka nazwała całą tę sprawę „kompromitacją”.
Trochę się kompromitujemy. Przez cztery miesiące nie potrafiliśmy w sposób jednoznaczny wyjaśnić sprawy. Naprawdę nie trzeba na to czterech miesięcy. W można w ciągu miesiąca, przy pomocy różnego rodzaju urządzeń. Jeśli w Polsce takich nie ma, to na pewno w Europie by nam pożyczono, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości.
– powiedziała Zalewska.
Czytaj także: Bogusław Wołoszański wątpi w istnienie \"Złotego pociągu\
W ciągu miesiąca można zdecydować, czy złoty pociąg jest czy go nie ma. Albo miejmy atrakcję i róbmy pieniądze dla Wałbrzycha, albo nie kompromitujmy się.
– dodała.
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości zaapelowała, aby w sprawie złotego pociągu jednoznacznie wypowiedział się szef MON – Tomasz Siemoniak.
Minister, który został wywołany do tablicy przez Zalewską, w rozmowie z TOK FM przekonuje zaś, że sprawa złotego pociągu nie leży w gestii jego resortu. Dodał jednak, że z tego co mu wiadomo władze Wałbrzycha są na etapie poszukiwania partnera, który pomoże miastu w całej akcji.
Złoty pociąg. Prawda czy mit?
Informacje dotyczące pociągu wypełnionego złotem i pochodzącego z okresu II wojny światowej, który rzekomo ma być zakopany pod Wałbrzychem pojawiły się kilka miesięcy temu. Wiadomość o znalezisku przekazali dwaj mężczyźni – Polak i Niemiec. Sprawa zelektryzowała media z całego świata, a roszczenia do złotego pociągu zgłosili m.in. Rosjanie oraz Światowy Kongres Żydów.
Głos w sprawie pociągu zabrało wiele osób, które okresem II WŚ oraz działalnością Niemców na terenie Polski, interesują się w stopniu znacznie wyższym niż przeciętny. Wśród nich znalazł się m.in. Bogusław Wołoszański, popularny historyk. Zamieścił on na swoim blogu wpis, w którym podważa istnienie złotego pociągu. Historyk stwierdził, że wielokrotnie otrzymywał zaproszenia do mediów, aby skomentować wydarzenia związane ze złotym pociągiem. Za każdym razem jednak odmawiał. Wołoszański przyznał, że podejmował takie decyzje, gdyż zdawał sobie sprawę jak zniekształcany bywa medialny przekaz, a w przypadku pociągu jest on jedynym źródłem informacji.
Czytałem o 300 tonach złota! Skąd, na boga taki zapas złota w upadającej III Rzeszy?! A skąd na Dolnym Śląsku sztaby złota? Z banku we Wrocławiu? Złoto przechowywano tylko w banku centralnym, a z Reichsbanku w Berlinie zostało wywiezione do kopalni w Merkers, gdzie znaleźli je żołnierze amerykańscy.
– pisał. Więcej informacji TUTAJ.
źródło: TOK FM, wMeritum.pl
Fot. Wikimedia/Andrzej Barabasz