Miłośnicy literatury, którzy obojętnie obeszli się z „monarchistycznymi” książkami Raspaila, mogą być zaskoczeni. Tak mocnej, prowokacyjnej i silnie oddziałującej na czytelnika powieści tego wielkiego pisarza jeszcze nie znaliśmy.
Jean Raspail – 90-letni francuski pisarz i podróżnik – jest autorem książki Obóz świętych, którą proponuje polskiemu czytelnikowi wydawnictwo Fronda. Dzieło z 1973 roku jest chyba pierwszą ważną książką w dorobku twórcy (ukończył ją w wieku 47 lat, potem przyszły kolejne, klasyczne dzieła, jak Pierścień rybaka czy Sire). Powieść odczytywana była wówczas jako katastroficzna wizja przyszłości. Po 40 latach od jej wydania prorocze diagnozy sędziwego monarchisty zaczynają na naszych oczach stawać się rzeczywistością. „Dobrze zrobiłem, że czekałem dość długo” – mówi Raspail.
To szczególna książka ponieważ po kilku dekadach właśnie teraz nabiera znaczenia profetycznego i przez niektórych jest porównywana z Soumission, powieścią wydaną niedawno przez Michela Houellebecq’a. Należy jednak zauważyć, że książka Raspaila ukazała się kilka lat po wybuchu rewolucji roku 1968, kiedy dominującą rolę w horyzoncie ideowym zaczęła odgrywać fala lewicowych propagandystów. Dzieło francuskiego rojalisty jest odpowiedzią na ich straceńcze projekty ideologiczne. W Obozie świętych otrzymujemy niezwykły, kapitalnie demaskujący fałsz utopistów, pastisz wszystkich dyskursów-mrzonek, którymi słudzy demoliberalnej bestii karmią Europę od kilku dziesięcioleci. Uprawnione wydaje się także ujmowanie tej powieści w kontekście szerszego sposobu widzenia, którym pisarz ujawnia swój pogląd na postawę Francuzów już od momentu wybuchu II wojny światowej, krytykując ich uległą bierność, która – jak się przekonujemy – owocuje do dziś. Pustka duchowa „najstarszej córy Kościoła” dotyczy także nas: Raspail przewiduje, że chwiejność Francji pociągnie za sobą resztę krajów. Warto o tym pamiętać mając na uwadze fakt, że mieszkańcy ojczyzny Joanny d’Arc są dziś chyba najbardziej pesymistycznym społeczeństwem. „Nie można budować czegokolwiek – życia, kraju, koncepcji ideału – tylko na czymś czego nie znamy, to znaczy na przyszłości”, powiedział Raspail w jednym z wywiadów. W obliczu procesów wspieranych przez apostołów liberalno-lewicowych utopii, te słowa autora Obozu świętych powinny wywoływać pytanie o przyszły kształt i los naszego kontynentu. Czy w czasach gdy media obiegają doniesienia o mieszkańcach Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy za straszliwą cenę robią bardzo wiele aby dostać się do Europy, powinniśmy czytać powieść Raspaila jako profetyczną wizję tego co nas czeka? Czytelnik musi odpowiedzieć na to pytanie po zapoznaniu z książką.
Szczególną rekomendacją może być fakt, że dzieło należy do gatunku tych książek, które wywołują skrajne oceny krytyków. Jest bowiem powieścią-ostrzeżeniem, wyrazistą w ocenie kondycji współczesności. Jednocześnie Obóz świętych wpisuje się w tradycję książek katastroficznych, które zawsze wywoływały dyskusje. W tym jednak wypadku czytelnik naprawdę doświadczyć może uczestnictwa w wielkiej batalii – starciu dobra ze złem.
Niepoprawny politycznie Obóz świętych to anty-oświeceniowa opowieść o milionie biednych, wygłodniałych i pragnących zmiany swego życia ludzi żyjących nad Gangesem w Indiach, którzy wyruszają na setkach marnych statków do raju – ku Europie. Pisarz wyraziście ukazał obraz dekadencji i duchowej pustki Starego Kontynentu, który smagany biczami sofistyki poprawnych politycznie publicystów, działaczy lewicowych organizacji i liberalnych duchownych, zatraca prawdziwe wartości i staje w obliczu upadku. Poza tym Obóz świętych można porównać z kapitalną antyutopią Orwella, słynnym Rokiem 1984. Można domniemywać – na co wskazują filozoficzne ambicje książki – że Raspail prawdopodobnie pokazuje kolejny, skrycie rodzący się w naszych czasach totalitaryzm, u którego podstaw bezustannie majstrują „alchemicy” politycznej poprawności, osiągający kolejne szańce prawodawstwa i wymiaru sprawiedliwości, sięgający po coraz bardziej bezdyskusyjną licencję na karanie medialną infamią osób inaczej od nich myślących.
Raspail nikogo nie oszczędza. Choroba cywilizacji dotyka każdego: od góry do dołu. Elity w jego optyce są kukiełkowe i całkowicie pozbawione instynktu chroniącego rzeczywiste dobro wspólne, a szary mieszkaniec Zachodu, zgnuśniały i uśpiony stabilnością bezrefleksyjnej konsumpcji, wydaje się pogodzony z propagandą władzy i mediów. Co najbardziej przejmujące, także papież kierujący przesyconym wpływami lewicy Kościołem katolickim daje się zwieść ideologom – w imię realizowania cnoty ubóstwa wyprzedaje cały majątek Watykanu żeby przekazać środki materialne płynącym imigrantom. Niemal wszystkie liczące się kręgi zatraciły poczucie odpowiedzialności za swój kraj i kontynent.
Wszyscy są uciekinierami – poza imigrantami i ideologami, którzy z szokującym wręcz fanatyzmem, wtórują wszelkim czynnikom zbliżającym Zachód ku zagładzie. W tym dosyć jednolitym, przykrym horyzoncie znajduje się ledwie garstka niepokornych, którzy mimo braku szansy na odwrócenie biegu dziejów, stawiają opór. Oczywiście w portrecie obrońców pisarz, z właściwym sobie dystansem, wpisał deklarację własnego stanowiska, chociaż trzeba przyznać, że trudno znaleźć w powieści bliską Raspailowi ideę odrodzenia monarchii, znaną z innych jego powieści. – Jesteśmy grupą Francuzów. Może nie gigantyczną, ale jednak ważną – powiedział w jednym z wywiadów Raspail. – Gdyby nie pozbyto się Ludwika XVI w 1789 roku, Francja funkcjonowałaby inaczej – dodał pisarz.
Mimo wyraziście antyoświeceniowego charakteru książka, jak się wydaje, czerpie z tradycji oświeceniowej powiastki filozoficznej – jest dosyć linearna, alegoryczna, momentami bardzo przypominająca pamflet i posiada niezbędny morał. Jeśli współcześnie trochę tracimy ostrość widzenia społecznych, kulturowych i politycznych procesów, to lektura książki Raspaila może być solidnym otrzeźwieniem i odważnym postawieniem pytania o przyszłość i tożsamość Europy, a zatem także o nasze w niej miejsce.
Trzeba przyznać, że Raspail genialnie narysował portrety francuskich intelektualistów, strażników kolejnych mutacji projektów oświeceniowych. Nie mniej trafnie przedstawione zostało postępowanie mediów i polityków. Pisarz niejako w bezlitosnej soczewce pokazuje znany nam z codziennych medialnych doniesień współczesny Zachód.
Książkę można czytać wielopłaszczyznowo: jako opis realiów, które pisarz obserwował podczas pisania, jako odbicie naszej współczesności, ale nie wolno pomijać faktu, że Obóz świętych to także uniwersalna analiza procesów upadku cywilizacji, którą można porównać z wielkimi opisami destrukcji imperiów już od czasów starożytnych.
Wielką zagadką książki jest lawa imigrantów, potop „ludzi znad Gangesu”, którzy nie są kierowani konkretną ideologią. To tajemnicza masa ludzka, która w niezwykły, organiczny sposób przepływa morza i oceany, nieobliczalna i całkowicie obca, oddana jednemu marzeniu: zaznania bogactwa Europy. To właśnie ten aspekt książki wywołuje najbardziej sprzeczne odczucia. Osią książki jest sędziwy profesor literatury – spadkobierca całej duchowej tradycji Zachodu – obserwujący w chwiejnym zaciszu swojej wiekowej willi nacierający apokaliptyczny wyrok, a wielkim pytaniem książki jest dylemat, który współcześnie powoduje przysłowiowe umywanie rąk: co robić? Raspail stawia problem bardzo mocno: jeśli europejskie odcinanie się od korzeni będzie postępować, spotka nas okrutny los. Trudno jednak odnaleźć odpowiedź pisarza, jak uratować Europę, ale wskazywanie antidotum nie było też celem powieści. I mimo, że właśnie o problematyce remedium na duchową pustkę są kolejne książki Jeana Raspaila, to jednak wizje z późniejszych dzieł francuskiego pisarza pojąć w pełni można jedynie wtedy, gdy sięgniemy po wydany przez wydawnictwo Fronda Obóz świętych. Poszukując panoramicznego obrazu współczesnego świata, widzianego z dystansu, trudno o lepszą propozycję.
Autor: Jean Raspail
Tytuł: Obóz świętych
Wydawnictwo: Fronda
Stron: 384