W związku ze zbliżającym się referendum ogólnokrajowym dotyczącym istotnych dla Polski zmian, Ruch Kukiza apeluje o pochylenie się nad sytuacją Polaków mieszkających za granicą. Poprzez ograniczoną liczbę okręgów wyborczych i niedostępne we wszystkich komisjach głosowanie korespondencyjne, mają oni znacznie utrudniony dostęp do wyrażenia swojej opinii na temat zmian w polskim prawie konstytucyjnym.
Poza granicami Polski przed referendum ogólnokrajowym w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii politycznych z budżetu i interpretacji przepisów podatkowych zostało utworzonych 189 okręgów wyborczych w 90 krajach.
Jest to znacznie zmniejszona ilość w stosunku do 229 okręgów powołanych na wybory prezydenckie 10 maja 2015 roku czy 268 – podczas wyborów parlamentarnych jesienią 2011 roku. Dla wielu Polaków mieszkających za granicą wybory, czy w tym przypadku referendum, są jedyną okazją do wyrażenia swoich poglądów politycznych i wpływu na sytuację rodziny pozostawionej w kraju. Dbając o przestrzeganie demokratycznego ustroju Polski, należałoby udostępnić wszystkim osobom, które nie mają szans dotrzeć do okręgów, inną formę głosu, a nie lekceważyć obywateli oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów od komisji.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Poprzez zmianę ilości komisji Polonia nie maja już tak łatwego dostępu do głosowania. W Chicago w Willow Springs II – znacznym skupisku Polaków w USA, nie ma już okręgu wyborczego, więc wyborcy będą musieli przejechać aż 19 km do najbliższej komisji.
Udostępniona forma głosowania korespondencyjnego nie działa zgodnie z przeznaczeniem, ponieważ nie jest ona dostępna. Utrudnia to głosowanie m.in.: osobom starszym, niepełnosprawnym, a także zamieszkującym w znacznym oddaleniu od komisji bez możliwości transportu.