W piątek nad ranem okaże się, jaką decyzję podjęli Brytyjczycy w dzisiejszym referendum, decydującym o być albo nie być Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Sondaże od miesięcy wskazują na lekką przewagę to jednej, to drugiej strony, a o wszystkim zadecydują głosy niezdecydowanych. Choć negatywne scenariusze zostały już częściowo wliczone w cenę złotego, to zwycięstwo eurosceptyków może go jeszcze osłabić. W przeciwnym razie można się spodziewać umocnienia polskiej waluty.
– Rynek w dużej mierze wycenił trochę bardziej negatywne scenariusze. W przypadku Brexitu, czyli wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, doszłoby raczej do skokowego wzrostu awersji do ryzyka na rynkach. W konsekwencji złoty również zanotowałby skokowy spadek wartości. Wydaje mi się, że moglibyśmy wyjść powyżej 4,50–4,55 zł za euro – mówi Konrad Ryczko, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.
Złoty, który w ubiegłym roku przeżył wyraźne osłabienie, w tym roku zachowuje się nerwowo. Od 1 stycznia osłabił się do euro o 2,5 proc., do franka o niemal 3 proc., natomiast wobec dolara zyskał 1,40 proc. W ciągu ostatniego półrocza różnice na franku i euro przekraczały 20 gr, zaś na dolarze – nawet 40 gr. Ta niepewność w dużym stopniu zostanie usunięta po dzisiejszym referendum, którego wynik albo zniechęci inwestorów do ryzyka, albo napędzi ich apetyt na aktywa rynków wschodzących.
Czytaj także: Independent Trader: Dolar - kupować czy sprzedawać?
– Jeżeli zrealizowałby się odwrotny scenariusz, czyli udałoby się utrzymać Wielką Brytanię w ramach struktur unijnych, to w konsekwencji wydaje mi się, że inwestorzy powinni zacząć wracać do polskiej waluty – przewiduje Konrad Ryczko. – Równocześnie wydaje mi się, że ostatnie spadki na wycenie polskiej waluty w dużej mierze już zdyskontowały poszczególne ryzyka.
Tuż przed referendum wiadomo niewiele więcej niż kilka miesięcy temu. Sondaże nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o prawdopodobny wynik głosowania i ostatecznie, jak podkreślają eksperci, zadecydują głosy tych, którzy podejmą decyzję w ostatniej chwili. O ile na kilka dni przed referendum wydawało się, że w przewadze są zwolennicy opuszczenia przez Zjednoczone Królestwo europejskiej wspólnoty, to w ostatnich badaniach minimalną przewagę zyskują zwolennicy pozostania w Unii. Zdaniem Konrada Ryczki podejmowanie decyzji inwestycyjnych na podstawie sondaży jest mocno ryzykowne.
– Nie należy się w ogóle sugerować sondażami, należy raczej szukać innego rodzaju, bardziej wiarygodnego źródła informacji – radzi analityk. – Oczywiście należy przede wszystkim zwracać uwagę na te bardziej znaczące dzienniki, na te bardziej znaczące sondażownie. Również tutaj zalecałbym inwestorom śledzenie nie tylko sondaży, lecz także kursów bukmacherskich, ponieważ one są dużo bardziej wygładzone i ich ocena perspektywy tego, co się może stać w związku z Brexitem, wydaje się być bardziej wyważona, w tej chwili około 40 proc. jest za wyjściem ze struktur unijnych i 60 proc. za pozostaniem.