Wiadomość o rozkazie wycofania rosyjskich sił zbrojnych z Chersonia błyskawicznie obiegła media. Przed zbytnim optymizmem ostrzega jednak doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. Mamy do czynienia z podstępem Kremla?
Przypomnijmy, że rosyjska redakcja BBC poinformowała o rozkazie wycofania rosyjskiej armii z Chersonia. Decyzję w tej sprawie miał podjąć rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że rozkaz wydano po otrzymaniu meldunku od Siergieja Surowikina, głównodowodzącego sił rosyjskich na Ukrainie. Rosyjski dowódca informował Szojgu, że w obecnej sytuacji dalsze zaopatrywanie Chersonia staje się niemożliwe.
– Dla nas życie i zdrowie rosyjskich żołnierzy jest zawsze priorytetem. Musimy również liczyć się z zagrożeniem dla ludności cywilnej. Kontynuuj wycofywanie wojsk i podejmij wszelkie środki w celu bezpiecznego przerzucenia sprzętu, broni i personelu przez Dniepr – stwierdził Szojgu.
Wiadomość błyskawicznie rozeszła się w mediach. Eksperci zwracali uwagę, że wycofanie może być częścią rosyjskiej taktyki, bowiem wojska Władimira Putina niszczą ostatnio mosty na prawym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim. Wśród zniszczonych konstrukcji znalazły się m.in. mosty w miejscowościach Nowokajry i Myłowe, a także most na trasie łączącej Snihuriwkę z Chersoniem.
Na wiadomość o wycofaniu Rosjan ostrożnie zareagował doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. Przedstawiciel Wołodymyra Zełenskiego tonuje nastroje w swoim wpisie, sugerując, że możemy mieć do czynienia z podstępem.
„Czyny mówią głośniej niż słowa. Nie widać żadnych oznak, że Rosja opuszcza Chersoń bez walki. Część rosyjskich grupy jest zachowana w mieście, a dodatkowe rezerwy są sprowadzane do regionu. Ukraina wyzwala terytoria na podstawie danych wywiadowczych, a nie inscenizowanych wypowiedzi telewizyjnych” – podkreślił.