W 1968 roku wojska Układu Warszawskiego dokonały agresji na Czechosłowację. 49 lat temu, 8 września 1968 roku, podczas Dożynek Państwowych, w proteście przeciwko tym wydarzeniom Ryszard Siwiec dokonał aktu samospalenia na Stadionie Dziesięciolecia Przez lata Siwiec był postacią zapomnianą, warto przybliżyć więc sylwetkę tego bohatera, a także przyczynę jego postępowania.
Nie chciał indoktrynować dzieci i młodzieży…
Ryszard Siwiec urodził się 7 marca 1909 roku w Dębicy. Ukończył filozofię na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Był flistrem korporacji akademickiej Promethea, a podczas II wojny światowej żołnierzem AK Po wojnie nie chciał pracować w szkolnictwie, gdyż wiązałoby to się z pracą na rzecz indoktrynacji dzieci i młodzieży w duchu komunistycznej propagandy. Został więc księgowym, a na życie dorabiał także hodowlą kur i uprawą ogrodu. Miał pięcioro dzieci.
W 1968 roku wojska Układu Warszawskiego dokonały inwazji na Czechosłowację (tzw. Operacja Dunaj), rozpoczętej 20 sierpnia tegoż roku. Przez lata Siwiec na domowej maszynie powielał ulotki. Zawsze podpisywał je pseudonimem Jan Polak. Inspirując się samospaleniami buddyjskich mnichów w Wietnamie postanowił w jakiś sposób wstrząsnąć swoimi rodakami. Wybrał idealne do tego miejsce – Stadion X-lecia na którym 8 września miały odbywać się Dożynki z udziałem władz państwowych, dyplomatów i 100 tys. publiczności. Dwa dni wcześniej nagrał oświadczenie i sporządził testament. Przytoczmy fragmenty jego przesłania:
Ja Ryszard Siwiec, zdrów na ciele i umyśle, po długiej walce i rozwadze postanowiłem zaprotestować przeciwko totalnej tyranii zła, nienawiści i kłamstwa, opanowującego świat.
Mówił także:
Upaść może naród wielki, ale zginąć tylko nikczemny. Udowodnijcie swoim wyborem, że nie jesteśmy narodem nikczemnym. SOS! Ratujcie najpiękniejsze tradycje naszego narodu, tolerancję, poszanowanie drugiego człowieka, wolność sumienia, wolność myśli i przekonań.
Do historii przeszedł ten fragment:
Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się! Jeszcze nie jest za późno!
Siwiec oblał się łatwopalną cieczą (rozpuszczalnikiem lub benzyną). Próbowano go gasić. Zmarł od rozległych poparzeń 12 września 1968 roku. Miał 59 lat. Nagranie z samospalenia na wiele lat utajniono, a pożegnalny list do żony Marii dotarł po 22 latach. Pisał w nim:
Kochana Marysiu, nie płacz. Szkoda sił, a będą ci potrzebne. Jestem pewny, że to dla tej chwili żyłem 60 lat. Wybacz, nie można było inaczej. Po to, żeby nie zginęła prawda, człowieczeństwo, wolność ginę, a to mniejsze zło niż śmierć milionów. Nie przyjeżdżaj do Warszawy. Mnie już nikt nic nie pomoże. Dojeżdżamy do Warszawy, pisze w pociągu, dlatego krzywo. Jest mi tak dobrze, czuję spokój wewnętrzny jak nigdy w życiu.
Pamięć
Rodzina Siwca w 1981 roku wydała broszurę opisująca samospalenie z 1968 roku. W 1991 roku Maciej Drygas nakręcił dokument o wymownym tytule „Usłyszcie mój krzyk”. Bohatera z Polski upamiętniono ulicą w Pradze (2009) oraz obeliskiem koło Stadionu Narodowego. Pośmiertnie nadano mu Order Tomasza Masaryka, drugie po Orderze Lwa Białego czeskie odznaczenie państwowe. W stulecie urodzin Sejm RP (2009) upamiętnił go specjalną uchwałą. Jego imię nosi most w Przemyślu (gdzie mieszkał przed śmiercią).
źr. Petr Blažek, Ryszard Siwiec 1909-1968. Warszawa 2010
fot. commons.wikimedia.org
Czytaj również: Jego role przeszły do historii polskiego filmu. 80 lat temu urodził się Jerzy Bińczycki