Ministerstwo Finansów zamierza w przyszłym tygodniu przedstawić projekt opłaty rejestracyjnej, nowego para podatku dla posiadaczy samochodów osobowych. Zwolnieni z uiszczania opłaty mają być posiadacze aut elektrycznych.
O sprawie napisał portal „Wyborcza.biz”. Mimo, iż resort oficjalnie zaprzeczył jakoby planował wprowadzenie nowego podatku dla kierowców, potwierdził jednak, że planuje zmianę sposobu naliczania podatku akcyzowego od aut. Opłatę rejestracyjną zapowiedziało jednak w swoich dokumentach dotyczących rozwoju aut elektrycznych w Polsce Ministerstwo Energii. Jej wysokość ma zależeć od kilku czynników: wieku pojazdu, pojemności silnika oraz normy toksyczności spalanych przez silnik spalin. W planach ME, opłata miałaby funkcjonować równocześnie z podatkiem akcyzowym, natomiast jej wysokość miałaby być „społecznie akceptowalna”. Wpływy z tytułu opłaty mają natomiast w całości zasilać budżety gmin, w ramach rekompensaty za zniesienie podatku od tych nieruchomości , na których budowane będą stacje do ładowania elektrycznych pojazdów.
Opłata nie dotyczyć ma posiadaczy samochodów elektrycznych. Zwolnienie z opłat będzie jedną z wielu ulg, jakie Ministerstwo planuje wdrożyć wobec tej grupy kierowców, licząc na rozwój rynku aut elektrycznych w Polsce. Resort kierowany przez ministra Krzysztofa Tchórzewskiego proponuje także niedoliczanie do ceny pojazdu elektrycznego podatku akcyzowego (w wysokości 3,1 proc.), dopłaty na zakup samochodów tego typu (nawet dla 100 tysięcy zainteresowanych kupnem), odliczanie całości podatku VAT przez firmy przy zakupie, leasingu lub wynajmie długoterminowych samochodów osobowych, preferencyjne zasady amortyzacji samochodów elektrycznych (co obniżyłoby podstawę opodatkowania), czy zwolnienie z podatku dochodowego od prywatnego użytku służbowych samochodów dla tych menedżerów, którzy zakupią auta elektryczne.
Czytaj także: Arrinera Hussarya - pierwszy polski super samochód - wywiad z Łukaszem Tomkiewiczem
Resort energii chciałby także nie doliczać do ceny samochodów elektrycznych podatku VAT, który obecnie wynosi 23 procent. Aby to było możliwe, potrzebna jednak jest zgoda Komisji Europejskiej. Ministerstwo chce także zwolnienia posiadaczy takich samochodów z opłat za parkowanie w centrach miast oraz dopuszczenia ich pojazdów do jazdy buspasami. Jednocześnie resort planuje wprowadzenie przepisów ograniczających dostęp do centrów miast samochodów z silnikami spalinowymi, głównie tymi starszego typu. Rząd chce także, aby co najmniej 50 procent floty samochodowej państwowej administracji stanowiły auta elektryczne, natomiast przedsiębiorstwa realizujące usług publiczne (takie jak choćby wywóz śmieci, transport czy pielęgnowanie zieleni) mają wymienić swoją flotę na pojazdy o niższej emisji spalin, przy czym dopuszczalne będą tutaj zarówno auta elektryczne, jak i te na gaz.
Nowe ulgi i przepisy (uderzające jednocześnie w posiadaczy aut spalinowych) mają na celu postępowanie elektryfikacji polskiej motoryzacji. Minister Tchórzewski zdradził w czerwcu, iż chce, aby w 2025 roku po polskich drogach jeździło milion samochodów elektrycznych. Dla porównania, według obecnych danych ewidencji CEPiK jest ich w Polsce zarejestrowanych -427. Według rządowego harmonogramu, już w 2019 roku, w Polsce ma jeździć 32,3 tys. aut osobowych na prąd. Rząd planuje także nacisk na budowę sieci ładowania tego typu samochodów. Według resortowych szacunków, obecnie na terenie naszego kraju istnieje 305 tego typu stacji. W 2020 roku ta liczba ma wzrosnąć: pojawić się ma bowiem 6541 stacji zwykłego ładowania oraz 319 stacji szybkiego ładowania. Koszty inwestycji w tego typu infrastrukturę mogą wynieść nawet 500 mln złotych.
Źródło: wyborcza.biz
Foto: pixabay/pgottschalk