Reprezentacja Polski w składzie: Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak i Piotr Pawlicki udanie rozpoczęła sezon żużlowy, zajmując drugie miejsce w rozegranych na toruńskiej Motoarenie pierwszych zawodach z cyklu Speedway Best Pairs Cup. Polacy ulegli w finale świetnie dysponowanym Duńczykom.
Od początku kibice zgromadzeni na toruńskim owalu mogli podziwiać ciekawe pojedynki. W pierwszej części zawodów najlepiej radzili sobie Duńczycy, za sprawą świetnie jeżdżącego Nickiego Pedersena. Niespodziewanie, tuż za nimi plasowali się Szwedzi, wśród których liderem był Thomas Jonasson. Polacy po dziesięciu biegach byli dopiero na trzeciej lokacie, ex aquo z Amerykanami (świetny Greg Hancock) i Rosjanami, którzy chętnie korzystali z rotacji swoich żużlowców. W naszej ekipie zawodził aktualny wicemistrz świata. Krzysztof Kasprzak, zarówno w starciu z Danią, jak i Rosją przyjeżdżał na ostatniej pozycji i do końca zawodów został zastąpiony przez Piotra Pawlickiego. Na szczęście, świetnie radził sobie Jarosław Hampel, dzięki czemu nasza drużyna pozostawał w grze o końcowy triumf. Słabiej radzili sobie natomiast Australijczycy. Obrońcy tytułu nie mogli skorzystać z usług wciąż zawieszonego przez FIM Darcy’ego Warda, dodatkowo średnio radził sobie Chris Holder, chociaż trzeba przyznać, że podczas starcia „Kangurów” z Łotyszami, były mistrz świata wraz z Maksimem Bogdanowem stoczyli jeden z najbardziej widowiskowych pojedynków całego turnieju.
W drugiej fazie rundy zasadniczej, Duńczycy nieco osłabli, a zarówno Pedersenowi, jak i Nielsovi Kristianowi Iversenowi zdarzyło się dojeżdżać do mety na ostatniej pozycji, jednak rywale również tracili punkty i to zawodnicy ze Skandynawii z dorobkiem 22 oczek prowadzili po ukończeniu dwudziestu biegów i tym samym bezpośrednio awansowali do wielkiego finału. W barażu mieli się z kolei zmierzyć nasi reprezentanci z Australijczykami. Wśród Polaków fenomenalne zawody jechał Hampel, zdobywając aż 17 z 18 możliwych punktów. Australijczycy, jadący w składzie Holder- Jason Doyle byli jednak bardziej wyrównanym duetem i w konsekwencji, dzięki wygranym w swoich trzech ostatnich gonitwach (między innymi w biegu nr 20 z Polakami) udało im się zdobyć tyle samo punktów, co „biało-czerwonym” i załapać się do baraży. Czwartą i piątą lokatę zajęli ostatecznie, odpowiednio: Rosjanie i Szwedzi, wśród których nieco zawiódł Andreas Jonsson. W walce o awans do finału i barażu kompletnie nie liczyli się Amerykanie (jeden Greg Hancock to za mało) oraz Łotysze, którzy to zajęli ostatnie siódme miejsce, ze sporą stratą do pozostałych par.
Czytaj także: DPŚ: Duńczycy ze złotem! Polacy krok od szczęścia!
W barażu Polakom w pełni udał się rewanż za porażkę w ostatnim biegu fazy zasadniczej. Hampel i Pawlicki zdeklasowali rywali, pewnie zwyciężając w stosunku 5:1. Wydawało się, że rozpędzeni nasi żużlowcy będą w stanie pokonać również słabnących z biegu na bieg Duńczyków. W finałowym wyścigu jeźdźcy z północy Europy pokazali jednak swoją ogromną klasę. Pedersen z Iversenem świetnie wykorzystali sprzyjające ustawienie swoich pól startowych i zaliczyli nad gospodarzami podwójne zwycięstwo. Niestety, decydujący start nie wyszedł Jarosławowi Hampelowi, który do mety dotarł na ostatnim miejscu. Drugie miejsce polskiej drużyny w toruńskim turnieju należy jednak uznać za sukces, patrząc na niezbyt udany początek rywalizacji!
Wyniki:
1. Dania -22 pkt (Pedersen -12, Iversen -10)
2. Polska – 21 pkt (Hampel -17, Kasprzak -0, Pawlicki -4)
3. Australia – 21 pkt (Holder -9, Doyle -12)
4. Rosja – 19 pkt (Sajfutdinow -4, G.Łaguta -8, A.Łaguta -7)
5. Szwecja – 19 pkt (Jonsson -7, Jonasson -12)
6. USA – 14 pkt (Hancock -12, Manazares -2)
7. Łotwa -10 pkt (Lebiediew -8, Bogdanow -2, Puodżuks -0)
Baraż: 1. Hampel, 2. Pawlicki, 3. Holder, 4. Doyle
Finał: 1. Pedersen, 2. Iversen, 3. Pawlicki, 4. Hampel
Foto: C. Bronszkowski/wMeritum