Radosław Sikorski na antenie Radia ZET komentował burzę, jaką wywołały jego obraźliwe słowa pod adresem Beaty Kempy. Były szef MSZ zastanawiał się, czy to Beata Kempa przeprosi… jego.
Sikorski stwierdził, że zarówno on, jak i inni politycy opozycji są regularnie atakowani przez obóz rządzący. „My też mamy rodziny, uczucia i codziennie jesteśmy poddawani tego typu napaściom. Zdrada, szmalcownictwo to są zbrodnie, a nieumyte włosy nie” – mówił.
Czytaj także: Sikorski do Kempy: „Walnij się w zatłuszczony łeb”. Europosłanka mu odpowiedziała
Sikorski dodaje, że politycy PiS wraz z mediami publicznymi codziennie nazywają oponentów „zaprzańcami, folksdojczami lub szmalcownikami”. „Powiedzenie o kimś per zdrajca jest znacznie gorsze, niż powiedzenie o kimś, że ma wytłuszczone włosy” – odparł dopytywany przez Beatę Lubecką, czy nie przesadza.
„Jak pan by zareagował, gdyby ktoś zwrócił się w ten sposób do pana żony?” – pytała Beata Lubecka. „Pewnie byśmy to zignorowali” – mówi Gość Radia ZET.
„Umiem na salonach światowych, ale jestem chłopakiem z podwórka z Bydgoszczy i czasami zakasuje rękawy, no i cios zdaje się czasami nietrafiony. Zagalopowałem się i potrafię przeprosić. Jestem ciekaw, czy minister Kempa przeprosi” – mówił Sikorski.
Czytaj także: Kempa rozpłakała się na antenie. Sikorski przesadził. „Byłby w stanie bić kobiety”
„My też mamy rodziny. Moi synowie są przekonani, że tata jest patriotą. A nagle się dowiadują, że jest Niemcem, że sprzedaje Polskę za pieniądze Niemcom” – tłumaczył Sikorski. „Potrafię się zachować i na salonie, i w okopie, i na polu bitwy, i w studiu radiowym. Czasami człowiek się zagalopuje” – dodaje.
Źr. Radio ZET