Sondaże poparcia jest to jedna z metod uśmiercania tzw. demokracji. Ludzie przestają myśleć samodzielnie i wybierają tą opcję, która jest dla nich najbliższą. Sprawiają, że na poziomie decyzji indywidualnych idziemy na kompromis. Kompromis z własnym sobą, co ma pomóc w przyjęciu kompromisów, które „dla nas” są wypracowywane w instytucjach nadrzędnych.
W swoim życiu dwa razy czynnie brałem (do tej pory) w plebiscycie pod nazwą „wybory”. Raz czynnie, jako kandydat (RM Lublin, 2014) a raz jako członek ścisłego Sztabu Wyborczego kandydata Ruchu Narodowego, Mariana Kowalskiego. Obserwowałem ludzi, którzy pisali na internetowym: „Jest Pan najlepszym kandydatem, ale zagłosuję na kandydata X, ponieważ ma największe szanse”. To samo słyszałem podczas wyborów samorządowych: „Dobre z was chłopaki, ale nie macie żadnych szans”. Pomijam już fakt szerokiej skali fałszerstw wyborczych (które odnotowałem na własnej skórze, dostając 1/5 tych głosów, które powinny być policzone). Gdyby nie te dwie kwestie, kto wie, może w RM Lublin zasiadaliby moi Koledzy i Koleżanki z Ruchu. I patrzyli się Radnym na ręce pilnując publicznej kasy.
Czym innym są sondaże, które przedstawiają w słupkach rzekome poparcie dla partii politycznych a czym innym uliczne sondy. Sam bardzo lubię takie oglądać. Dlaczego? ponieważ pokazują większy przekrój społeczeństwa.
Czytaj także: Wybory parlamentarne 2015 [Relacja na żywo]
Czytaj także: Twitter złamał ciszę wyborczą?
Oczywiście, rządzącym na rękę są sondaże i taki sposób przekazywania informacji. Ponieważ za tym nie idzie żadne głębsze przesłanie. „Nasza formacja ma 30% poparcia i co nam zrobisz, jak mówimy Ci, że masz tego poparcia 2. Twój głos się nie liczy”. I ludzie to chwytają. Jednak, prawda o sondażach jest brutalniejsza. Podczas tej kampanii wielokrotnie „wygrywałem” sondaże internetowe na korzyść kol. Mariana. Wystarczyło w odpowiedniej porze opublikować odpowiedni komunikat. „Potrzebuję Państwa poparcia w sondażu X czy Y”. Natychmiast uaktywniały się pokłady Sympatyków. I z 3% poparcie niejednokrotnie podskakiwało, przekraczając w wielu miejscach 50%. Wiem, że dopuszczałem się manipulacji, ale czyż nie taką samą metodę stosują partie polityczne, sondażownie? Na załączonym obrazku jest zrzut ekranowy sondażu w Austrii w którym w ciągu niespełna 10 minut z poparcia rzędu 5% „zrobiliśmy” 20% wzrost.
Chciałbym zobaczyć kiedyś taką sytuację, gdzie na ulicę wychodzą (bez obstawy szczelnie odgradzającej) liderzy wszystkich ugrupowań politycznych. Wychodzą na mównicę, scenę, podwyższenie i odpowiadają na pytania ludzi. Nie swoich sympatyków. Urzędników. Przeciętnych, normalnych pracujących Polaków.
Dlaczego takich rzeczy się nie robi? Ponieważ w ciągu chwili mogłoby się okazać, że poparcie dla „partii głównego ścieku” nie jest wcale takie duże, a poziom niezadowolenia społecznego – ogromny. Mówienie prawdy nie jest im na rękę, dlatego cały czas wmawiają nam, że kompromisy są OK.
Dlatego moja propozycja jest taka:
- Od momentu ogłoszenia terminu wyborów, publikacje sondaży są wstrzymane (obowiązuje swoista „cisza wyborcza na sondaże”). Później – można to rozszerzyć na dłuższy okres – np. pół roku przed przewidywanym terminem wyborów.
- W mediach publicznych dopuszczone są jedynie takie sondy, które nie są montowane. Zasada – 10 ludzi, jedno ujęcie. Od momentu ogłoszenia terminu wyborów sondy takie należy zgłaszać sztabom – tj. czas i miejsce przeprowadzenia takiej sondy. Sztaby mają możliwość obserwowania i rejestrowania przeprowadzania sondy. Oraz dostęp do surowego nagrania.
- Aktywizacja niezależnych mediów internetowych – publikowanie sond bez ograniczeń liczby osób biorących w nich udział. Jednak, aby zmniejszyć możliwość manipulacji, kamery nanoszą na materiał oznaczenie czasowe – datę i godzinę, jak w przypadku starych nagrań VHS.
- Za złamanie zakazu publikacji sondaży – kara jak za złamanie ciszy wyborczej. Partie polityczne mogą zamawiać sondaże wyłącznie na własny użytek.
Jeżeli dołączy się kilka innych rzeczy – jak opisałem w poprzednim artykule [link] może się okazać, że w bardzo prosty sposób można z tej pseudo-demokracji stworzyć prawdziwy ustrój, w którym obywatele świadomie współtworzą Państwo.
Zresztą, obejrzyjcie Państwo sami jaką dawkę informacji dają sondy.
Autor: Jarosław Konowałek