Jan Śpiewak jest wściekły na dziennikarzy „Faktu” za ostatnią publikację. Dzień przed 1 listopada pojawił się artykuł o grobie jego ojca. „Atakowania mnie i mojej rodziny przez zarzucanie nam braku dbania o pamięć bliskich w taki dzień nie jestem w stanie tolerować” – napisał. Aktywista ma jasno sprecyzowane żądania.
Jan Śpiewak pokazał w sieci zdjęcie artykułu, który pojawił się na stronach „Fakt.pl”. Jego autor zrobił zdjęcie miejsca pochówku prof. Pawła Śpiewaka. „Tak wygląda miejsce spoczynku znanego profesora…” – brzmiał tytuł.
Śpiewak nie był w stanie tego wytrzymać. Aktywista społeczny opublikował serię wpisów, w których zwrócił uwagę, że jego ojciec zmarł w tym roku, a w tradycji żydowskiej stawia się nagrobek dopiero rok po śmierci.
Jan Śpiewak wściekły za ten artykuł. Pokazał zdjęcia
„Jestem przyzwyczajony do tego, że atakują mnie dziennikarze. Jestem przyzwyczajony do tego, że zniesławiają mnie w polityce. Jestem przyzwyczajony do tego, że obrażają mnie deweloperzy. Jestem przyzwyczajony do tego, że polityczne wyroki wydają na mnie sędziowie” – napisał.
„Ale atakowania mnie i mojej rodziny przez zarzucanie nam braku dbania o pamięć bliskich w taki dzień nie jestem w stanie tolerować. Każdy, kto był na cmentarzu żydowskim chociaż raz w życiu, wie, że w religii żydowskiej nagrobki wystawia się rok po śmierci” – dodał.
W opinii Śpiewaka, autor tekstu musiał zdawać sobie sprawę z tego stanu rzeczy. Aktywista postawił sprawę jasno. Będzie domagał się publicznych przeprosin i sprostowania.
„Nie przeszkadzało mu to, bez żadnej weryfikacji, napisać taki paszkwil z okazji Dnia Wszystkich Świętych. Teraz ten paszkwil podają ci, którzy zwalczają mnie i moje działania na co dzień. Nie mają mnie jak atakować merytorycznie, więc wybierają najbardziej obrzydliwy atak ad personam, jaki można sobie wyobrazić. Domagam się przeprosin i sprostowania na łamach” – podsumował.
Następnego dnia działacz społeczny powiadomił, że redakcja zareagowała na jego komentarz. „Przeprosiny przyjęte” – podsumował.