Wciąż trwa spór o to, w jaki sposób partie polityczne zajmą miejsca na sali sejmowej – informuje dzisiejsza „Rzeczpospolita”. Dotyczy on między innymi Konfederacji, która, według propozycji Kancelarii Sejmu, miałaby zająć miejsca w tylnych rzędach.
Brak ugrupowań lewicowych w Sejmie sprawił, że w poprzedniej kadencji ugrupowania zasiadały na sali według ilości zdobytych mandatów. Od prawej strony miejsca zajmowały kolejno PiS, PO, Kukiz’15, Nowoczesna i PSL. Teraz jednak sytuacja się zmieniła.
Przede wszystkim do Sejmu wróciła Lewica, która nie wyobraża sobie innego scenariusza, niż zajęcie miejsca po lewej strony sali plenarnej. Taki rozkład zwyczajowo stosuje się już od czasów rewolucji francuskiej. Jak informuje „Rzeczpospolita”, Kancelaria Sejmu miała więc ugrupowaniom zaproponować następującą kolejność od prawej strony: Prawo i Sprawiedliwość, Polskie Stronnictwo Ludowe, Koalicja Obywatelska i Lewica. Posłowie Konfederacji uznawani za najbardziej prawicowych mieliby zająć miejsca z prawej strony od PiS, tuż obok ław rządowych, ale… w tylnych rzędach.
Oczywiście taki wariant stanowczo odrzucają posłowie Konfederacji. „Nie rozważamy rozmieszczenia na sali plenarnej, wedle którego jako jedyna siła polityczna siedzielibyśmy w ostatnich rzędach” – mówił Jakub Kulesza, szef koła Konfederacji. Posłowie tego ugrupowania chcieliby zająć miejsce bliżej centrum, np. pomiędzy PSL a PiS.
„Rzeczpospolita” informuje, że z podziału niezadowolona jest również Koalicja Obywatelska. Chciałaby ona przesunąć się bliżej środka zajmując miejsce PSL. Na to jednak stanowczo nie zgadzają się ludowcy.
Czytaj także: Konfederacja zgłosi ustawę anty-LGBT. „Zobaczymy, co zrobi PiS”
Źr.: Rzeczpospolita