W pobliżu granicy grecko – macedońskiej doszło do ataku kilkuset migrantów na tamtejszą policję. Funkcjonariusze zostali zaatakowani kamieniami i w odpowiedzi użyli gazu łzawiącego, żeby powstrzymać tłum przed zniszczeniem ogrodzenia obozowiska. W starciach w Idomeni ucierpiało ponad 260 osób.
„Nasz zespół lekarski udzielił pomocy 200 osobom, które miały problemy z oddychaniem. 30 ludzi ucierpiało na skutek plastikowych kul i jeszcze 30 miało inne obrażenia” – powiedział AFP Achileas Cemos z Lekarzy bez Granic (MsF)
Rzecznik macedońskiego MSW – Toni Angelowski – w odnosząc się do incydentów stwierdził, że policjanci „użyli gazu, by się bronić i ochronić granicę, kiedy grupa migrantów próbowała zniszczyć ogrodzenie”. Prawdopodobnie w zajściach ucierpiało 3 policjantów.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Do incydentu odniósł się również przedstawiciel Grecji – Jeorjos Kyritsis: „Niekontrolowane użycie środków chemicznych, gumowych pocisków i granatów ogłuszających wobec osób w trudnej sytuacji, a zwłaszcza zrobienie tego bez powodu, jest niebezpieczne i godne pożałowani” – powiedział.
Prawdopodobnie migranci zaczęli protestować rano, po tym jak w obozie pojawiły się doniesienia o tym, że Macedonia zamierza otworzyć granicę.
Obóz w Idomeni powstał, kiedy kraje tzw bałkańskiego szlaku migracyjnego (w tym Macedonia) zaczęły ograniczać przepływ migrantów przez granice. Wobec tego migranci, którzy chcieli dostać się przez Bałkany do północno zachodnich krajów Unii Europejskiej, utknęli na terytorium Grecji. W obozowisku w Idomeni przebywa aktualnie około 12 tys. ludzi pomimo, że teoretycznie miejsce to może pomieścić co najwyżej 2,5 tys. osób.