Już w drugiej połowie stycznia rozpoczniemy w Polsce szczepienia przeciwko koronawirusowi dla grupy pierwszej – poinformował szef kancelarii premiera i pełnomocnik rządu ds. programu szczepień Michał Dworczyk. Fakt, że przystąpienie do zabiegu będzie dobrowolne sprawia, że część osób zastanawia się, jak zmotywować odpowiednią ilość obywateli. „Nie chcesz się szczepić? – płać w razie zachorowania!” – zaproponował Bartosz Fiałek.
Z zapowiedzi rządu wynika, że już 26 grudnia do Polski trafi pierwsza partia szczepionki firm Pfizer i BioNTech. Szef KPRM Michał Dworczyk poinformował na antenie TVN24, że już w przyszłym miesiącu rząd rozpocznie szczepienie tzw. pierwszej grupy.
-W drugiej połowie stycznia rozpoczniemy szczepienie grupy pierwszej, czyli seniorów, osób powyżej 60 roku życia (…) oraz przedstawicieli pewnych grup m.in. służb mundurowych czy nauczycieli – powiedział pełnomocnik rządu ds. programu szczepień.
Wiadomo, że przyjęcie preparatu będzie dobrowolne. Tymczasem eksperci szacują, że do uzyskania tzw. odporności stadnej potrzebujemy ok. 60-70 proc. osób. Z kolei zachodniopomorski konsultant ds. chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski przewiduje, że pierwsze efekty szczepień zauważymy po wyszczepieniu ok. 20-30 proc. populacji.
Brak szczepienia? Lekarz: Płać za leczenie
Jak nakłonić Polaków do przyjęcia preparatu? Portal medonet.pl zwraca uwagę na wpis lekarza Bartosza Fijałka. Medyk zaproponował, aby osoby, które nie chcą się szczepić płaciły za swoją hospitalizację…
„Powinniście w sposób jednoznaczny, ustawowy, orzec, że każda Polka i każdy Polak, mają obowiązek płacić za pobyt diagnostyczno – terapeutyczny wynikający z potwierdzonego zakażenia nowym koronawirusem, jeżeli – w przypadku braku przeciwwskazań – szczepienia świadomie nie wykonają” – czytamy we wpisie.
„Nie szczepię się świadomie – mogę zarazić współobywateli – mogę zakazić się sam – mogę potrzebować interwencji medycznej – płacę za nią” – dodał.
Lekarz uważa, że sytuacja nosi znamiona „narażania zdrowia i życia własnego i współobywateli”. Dlatego najskuteczniejszą metodą będą właśnie konsekwencje pieniężne.
W dalszej części wpisu zwrócił uwagę, że koszt badań wynosi ok. 450-500 zł. Są to: morfologia krwi obwodowej z rozmazem automatycznym, AspAT, AlAT, kreatynina z eGFR, mocznik, sód, potas, glukoza, CRP, d- dimer, równowaga kwasowo – zasadowa, APTT i INR, troponina T oraz tomografia komputerowa klatki piersiowej bez kontaktu.
„Za nie i wszystko inne (koszty pobytu w szpitalu, obsługi personelu medycznego i paramedycznego, co jest jeszcze kosztowniejsze od wyżej wymienionych badań) zapłacisz kartą Mastercard. Miejmy więc wybór, ale zgodnie z wolnościowym podejściem – płaćmy za niego, w razie konieczności skorzystania z interwencji medycznej” – zaapelował.