Termin wyborów prezydenckich wciąż nie jest pewny. Minister zdrowia Łukasz Szumowski tłumaczył, że głosowanie w tradycyjnej formie jest możliwe dopiero za 2 lata, a obecnie w grę wchodzi głosowanie korespondencyjne. W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” zaznaczył, że rozmawiał z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim na temat epidemii. Zapewnia jednak, że nie czuje presji.
Minister Łukasz Szumowski zarekomendował przeprowadzenie tradycyjnych wyborów za 2 lata. Jednak do zastosowania takiego wariantu potrzebna jest zgoda głównych sił politycznych w Polsce. – Zdecydujmy wszyscy, że przesuwamy te wybory o dwa lata. Dlaczego nie? Ja podpisałem się pod tym projektem – stwierdził w rozmowie z „Super Expressem”.
Do tego jednak potrzebny jest albo wielomiesięczny stan nadzwyczajny, albo ponadpartyjna zgoda i zmiana konstytucji. Na pierwszy wariant nie chce się zgodzić rząd, w obawie przed bankructwem. Natomiast drugi nie wchodzi w grę z powodu braku zgody opozycji.
Łukasz Szumowski o wyborach: Nie czuję żadnej presji
Szumowski przekonuje, że w przypadku braku porozumienia jedynym wyjściem są wybory korespondencyjne. Temat ten podjął także w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną„. – W pełni bezpieczne tradycyjne wybory jakie znamy mogą odbyć się za dwa lata. Opozycja jak widzę odrzuca tą rekomendację. A w takiej sytuacji bezpieczniejszą formą wyborów jest forma korespondencyjna – przekonuje minister.
– Bez zmiany Konstytucji nie zmienimy terminu wyborów. Przecież nie będziemy wprowadzać co chwilę stanu nadzwyczajnego i ciągle go przedłużać. To mało poważne – dodał.
Minister zdrowia zdradził, że rozmawiał na temat wyborów z Jarosławem Kaczyńskim. – Prezes pytał, jak wyglądają przebiegi krzywych, ilu mamy chorych, ile jest zajętych łóżek w szpitalach, jakie mamy zasoby personelu medycznego, jakie są prognozy i kiedy może się to skończyć – podkreślił. Zdaniem Szumowskiego były to oczywiste pytania.
Minister zdrowia zapewnił jednak, że nie czuje na swoich barkach presji związanych z terminem wyborów. – Przedstawiłem swoje rekomendacje. I nic więcej. Nie czuję żadnej presji w tym względzie. Czym innym jest presja medialna. Jest tu oczekiwanie, żebym kategorycznie przesądził w kwestii wyborów. A ja trzymam się danych naukowych i o nich mówię – podkreślił.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”/ gazetaprawna.pl