Jacek Woźniak, prezes spółki Jack-Pol przerwał milczenie w sprawie oskarżeń formułowanych pod adresem jego firmy w sieci. Wielu internautów oskarża jego przedsiębiorstwo o zatrucie Odry, co doprowadziło do skażenia na ogromną skalę.
Na firmę wylewa się hejt i pojawiają się pogróżki. Prezes Jacek Woźniak zapewnia, że to nie jego przedsiębiorstwo odpowiada za zatrucie Odry. „Wszystkie obecne analizy wykazują, że do skażenia wody doszło w województwie śląskim. To jednak z nas, wbrew wynikom przeprowadzonych badań, próbuje się zrobić kozła ofiarnego” – mówi w rozmowie z Onetem.
„Trwa festiwal pomówień i hejtu pod naszym adresem. Do firmy spływają maile, w których jesteśmy wulgarnie wyzywani, określani mianem degeneratów i trucicieli. Zaczynają się też problemy z naszymi kontrahentami zaniepokojonymi tym, co w sieci dzieje się wokół naszej firmy” — mówi w rozmowie z Onetem Jacek Woźniak.
Prezes Jack-Polu zapewnia, że już na samym początku sierpnia, gdy stwierdzono zatrucie Odry, pojawiły się u niego służby, które pobrały próbki i badały sytuację. „Nie stwierdzono żadnych szkodliwych substancji. Nie mogło być inaczej, bo, po pierwsze, niczego takiego nie używamy, ani nie produkujemy, po drugie, zakład wyposażony jest w biologiczną oczyszczalnię. Dokumentację prowadzonej przez nas produkcji złożyliśmy również w prokuraturze” – zapewnia Woźniak.
Przedsiębiorca wskazał, że jego firma padła ofiarą walki politycznej. „Niestety padliśmy ofiarą toczącej się w Oławie wojny politycznej” — twierdzi prezes Jack-Polu. „Obecny przewodniczący oławskich struktur PO, który był wcześniej szefem atakującego nas stowarzyszenia „Wszystko dla Oławy”, obecną sytuację postanowił wykorzystać do odwołania rządzącego miastem burmistrza. A z nas zrobić kozła ofiarnego” – przekonuje Woźniak.
Źr. Onet