Dobrze, przesadziłem. Nie najgorszy, ale za to jeden z najgorszych. Janka można zestawić ex aequo z miłościwym Donaldem na piedestale rankingu. Przyzwyczailiśmy się do idiotycznych pomysłów i rozporządzeń Pana Rostowskiego. Dzisiaj po raz kolejny „zabłysnął” elokwencją i znajomością podstawowych zagadnień ekonomii.
Co mam na myśli? Tęgie głowy z Wiejskiej wpadły na pomysł, aby od stycznia podnieść VAT na alkohol i wyroby tytoniowe. 15% na napoje, a 5% na papierosy. To już nie pierwsza podwyżka na te artykuły i zapewne nie ostatnia. Oficjalnym powodem na podniesienie stawek jest oczywiście łatanie dziury budżetowej. Wydawać mogłoby się, że to nawet dobry pomysł. Lepiej podnieść VAT na alkohol i „fajki” niż robić cięcia w budżecie. Ale, czy na pewno dzięki temu zabiegowi budżet kraju znacząco się poprawi? Otóż w mojej opinii się nie poprawi, a wręcz przeciwnie – pogorszy sprawę. Dlaczego? Już wyjaśniam…
W ekonomii istnieje coś takiego jak krzywa Laffera. Jest to krzywa, która obrazuje wpływ podatków do budżetu przy odpowiedniej stawce. W tejże krzywej istnieje też pewien punkt. Po przekroczeniu tego punktu wpływy z podatków do budżetu państwa zaczynają drastycznie spadać. Dlaczego? Dlatego, że podatki są, po prostu za wysokie i nie opłaca się kupować danego produktu. Czyżby konsumenci zrezygnują z konsumpcji? Ależ skąd! Będą dalej kupować to samo, ale z innych źródeł. Wydaję mi się, że od stycznia ten punkt zostanie przekroczony. Dzięki działaniom Rostowskiego czarny rynek rozkwitnie, budżet zubożeje, a przestępczość wzrośnie (przemyt).
Czytaj także: Bezwarunkowy (do)chód w kierunku katastrofy - cz. III i ostatnia
Rozśmieszyła mnie wypowiedź pewnego posła (bodajże PSL), który cieszy się niezmiernie z podwyżki na wyżej wymienione artykuły, bo…dzięki temu poprawi się zdrowie wśród obywateli! Panowie, jeżeli chcecie rzeczywiście zadbać o nasze zdrowie, to może w ogóle wprowadźcie prohibicję? Nie będzie alkoholu i papierosów – nie będzie alkoholików i osób chorych na raka płuc, krtani itp. Ewentualnie, jak wam rzeczywiście zależy na kondycji Polaków, usprawnijcie służbę zdrowia.
Rząd w groteskowy sposób próbuje łatać dziurę w budżecie. Po raz kolejny pomysł z typu „jak kulą w płot. Pamiętacie fotoradary? Miały zwiększyć bezpieczeństwo na drogach + zapewnić dodatkowy dochód do budżetu? Co wyszło, sami widzicie. Wypadków przybywa, a fotoradary nie przynoszą dochodów, tylko straty. Przecież za darmo nikt ich nam nie dał.
Czekam z niecierpliwością na kolejne rewelacje z ministerstwa finansów.
fot. Michał Józefaciuk / commons.wikimedia.org