Pierwsza połowa hiszpańskiej pętli nie zawiodła kibiców. Trasa wyścigu sprzyjała rywalizacji, o czym świadczą chociażby roszady w klasyfikacji generalnej. W ciągu 10 dni koszulka lidera zmieniała właściciela sześciokrotnie. Kto zaliczy te 10 dni do udanych, a kto będzie chciał o nich zapomnieć jak najszybciej? Zapraszam do krótkiego podsumowania.
Polacy świetnie rozpoczęli, ale…
Po udanych dla polskich kolarzy igrzyskach olimpijskich, hiszpańska Vuelta była doskonałą okazją do podtrzymania świetnej passy. I tak było od samego początku. Zwycięstwo Sky na pierwszym etapie otworzyło drogę Michałowi Kwiatkowskiemu do czerwonej koszulki lidera. Polak szansy nie zmarnował i po drugim etapie objął prowadzenie w wyścigu.
Czytaj także: TdF: Froome, Sagan i Polacy, czyli powyścigowy alfabet francuski
El del @TeamSky @michalkwiatek ya luce el rojo ❤️❤️ en #LV2016 pic.twitter.com/69ySFCFsSK
— Vuelta a España (@lavuelta) August 21, 2016
Polak na fotelu lidera spędził jeden dzień. Warto w tym miejscu jeszcze raz przypomnieć, że Kwiatkowski przyjechał do Hiszpanii jako pomocnik Froome’a i cały zespół jest ustawiony właśnie pod Brytyjczyka. Strata koszulki przez Michała nie była więc podyktowana słabszym dniem Polaka, a przede wszystkim taktyką ekipy oraz trudnością etapu – nie od dziś wiadomo, że „Kwiatek” nie czuje się najlepiej na trudnych podjazdach. Wiele osób, szczególnie tych, którzy pojęcia o kolarstwie zbyt szerokiego nie mają, pomijała ten fakt i krytykowała Polaka za jego formę. Czarę goryczy przelały jednak komentarze po siódmym etapie, gdy Kwiatkowski musiał wycofać się z wyścigu z powodu bólu dolnej części pleców. To właśnie wtedy popis wiedzy i „kwalitetu” dali kolarscy „Janusze”. Poniżej próbka talentu wschodzących ekspertów:
Polak zachował jednak zimną krew i krótko przedstawił, co o mądrościach hejterów myśli.
Kolarstwo nie jest łatwą dyscypliną do śledzenia, co bardzo dobrze pokazuje powyższy przypadek. Przypomina mi się jeden z komentarzy z tegorocznego Tour de France. Jeden ze „znawców tematów” stwierdził wówczas ironicznie, że Majka rzeczywiście jest mocny, skoro zajmuje w „generalce” miejsce w piątej dziesiątce. Dalszy ciąg historii znamy doskonale. Nie da się ukryć, że burza związana z komentarzami hejterów była istotnym elementem pierwszego tygodnia Vuelty. Miejmy jednak nadzieje, że tego typu wpisy będą powoli stawały się rzadkością.
Wróćmy zatem do sportowych aspektów hiszpańskiej pętli. Z etapu na etap coraz lepszą formę prezentował Bartosz Huzarski. Nasz weteran najlepiej zaprezentował się na dziewiątym etapie. Huzarski na trudnym odcinku z podjazdem pod Alto del Naranco jechał w ucieczce i zajął wysokie, siódme miejsce. Niestety, dzień później na samym początku etapu, Polak leżał w kraksie i musiał wycofać się z dalszej rywalizacji. Wpis kolarza również nie nastraja optymistycznie. Bartoszowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i do ścigania.
W peletonie pozostał zatem jeden Polak. Michał Gołaś jest pomocnikiem Froome’a, więc z pewnością druga część wyścigu będzie dla niego jeszcze pracowitsza niż pierwsza. Może w sprzyjających okolicznościach Polakowi uda się zabrać w ucieczkę i powalczyć o wysoką lokatę? Odpowiedź poznamy już niebawem.
Quintana aktywny jak nigdy
Po analizie polskich występów czas na tych, którzy mają walczyć o końcowy triumf. W starciu największych gwiazd najlepszą dyspozycję prezentuje Nairo Quintana. Kolumbijczyk w Hiszpanii jest zupełnie innym kolarzem niż podczas Tour de France. Quintana jedzie bardzo aktywnie, a jego ataki wyciskają z rywali ostatnie resztki sił. Kolumbijczyk koncertowo rozegrał wspinaczkę pod Lagos de Covadonga. Quintana nie tylko wygrał etap, ale zgarnął również koszulkę lidera.
Resumen ? de la etapa. Victoria de @NairoQuinCo ?? en Lagos de Covadonga para ser maillot rojo. #LV2016https://t.co/ayFKkERuRV
— Vuelta a España (@lavuelta) August 29, 2016
Mówi się, że Team Sky stworzony jest do Tour de France. Po 10 etapach Vuelty, wydaje się, ze stworzona do tego wyścigu jest ekipa Movistaru. To właśnie ten zespół prowadzi w klasyfikacji drużynowej i to ich zawodnicy przodują w klasyfikacji generalnej. Jeśli Movistar dalej będzie kontrolował wyścig, to wyszarpanie zwycięstwa Quintanie przez zawodników z innych ekip będzie bardzo trudne. Głównym rywalem Kolumbijczyka i Valverde będzie zapewne Chris Froome. Brytyjczyk ma za sobą intensywne dwa miesiące, a mimo to prezentuje wysoką formę, które aktualnie daje mu podium wyścigu. Dyspozycja Froome’a potwierdza, że wygranie dwóch wielkich tourów w jednym roku jest piekielnie trudnym wyzwaniem, a i trzykrotny zwycięzca Wielkiej Pętli też jest tylko człowiekiem i wszystkiego wygrywać nie będzie.
Pech nie opuszcza Alberto Contadora. Po serii upadków w trakcie Tour de France, Hiszpan liczył na dobry występ w narodowym tourze. Forma może i nie jest najgorsza, jednak lider Tinkoff nie ustrzegł się błędów i leżał w kraksie na siódmym etapie, co z pewnością wpłynęło na jego dyspozycję w kolejnych dniach. Jednak Contadorowi nie można odmówić waleczności, za którą często płacił większą stratą do rywali. Ta z kolei wciąż nie jest największa, co daje pewność, że Hiszpan nie odpuści i do końca będzie walczył o podium.
Po takim otwarciu druga połowa hiszpańskiej Vuelty zapowiada się równie ciekawie. Klasyfikacja generalna wciąż nie jest rozstrzygnięta, a to gwarantuje nam wiele emocji. I oby to były „czyste” emocje sportowe, a nie te „januszowe”.