Kiedyś byliśmy jednym narodem i potrafiliśmy zjednoczyć się, niezależnie od poglądów, jak na przykład w 1920 roku, kiedy groziła nam nawała bolszewicka – przekonuje Wanda Traczyk-Stawska w rozmowie z Onet.pl. Uczestniczka Powstania Warszawskiego odniosła się do głośnego incydentu podczas wczorajszej manifestacji.
W niedzielę informowaliśmy o proteście przeciwko polityce polexitu. W manifestacji, która powstała z inspiracji Donalda Tuska wzięła udział m.in. Wanda Traczyk-Stawska. Kombatantka odniosła się do okrzyków grupy kontrmanifestantów pod przewodnictwem Roberta Bąkiewicza, prezesa stowarzyszenia „Marsz Niepodległości”.
– Milcz głupi chłopie! Milcz chamie skończony! Bo ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli. Ja tu po to jestem, żeby wołać w ich imieniu. Nigdy nikt nie wyprowadzi mojej ojczyzny z Europy – krzyknęła w końcu Traczyk-Stawska.
Bąkiewicz odpowiedział na te słowa w rozmowie z Interią. – Bardzo chętnie spotkam się z panią Wandą. Inna sprawa, że weteranów wykorzystuje się do promowania idei, które są sprzeczne z ideami, o które ta pani walczyła w Powstaniu Warszawskim, bo walczyła o wolną i niepodległą Polskę – zapewnił.
Wanda Traczyk-Stawska reaguje na propozycję spotkania: Niech sobie bąka, co chce. Ja wiem swoje
Teraz głos w sprawie zabrała uczestniczka PW. – Wie pan, ile mnie obchodzi, co mówi ten Bąkiewicz? Niech sobie bąka, co chce. Ja wiem swoje. On udaje, że jest od Dmowskiego, tymczasem on jest tak naprawdę od Kaczyńskiego, bo tak samo jak on myśli. W jednej ręce ma różaniec, a w drugiej ręce pałę, żeby bić kobiety – powiedziała w rozmowie z Onetem.
Traczyk-Stawska odniosła się również do propozycji spotkania. – Jeżeli pan Bąkiewicz chce ze mną rozmawiać, to bardzo proszę. Ale niech wcześniej nauczy się dobrego wychowania. Niech nie będzie po prostu chamem. I nauczy się, że nie należy przerywać, gdy ktoś chce coś przekazać – zadeklarowała.