We Włoszech obudził się superwulkan Campi Flegrei. Jego średnica wynosi 13 km. Ostatni raz przypomniał o sobie w 1538 r., ale wtedy nie doszło do erupcji. We Włoszech zwiększono stopień alarmu.
Superwulkan zagraża bezpośrednio włoskiemu miastu Pozzuoli. Gdyby doszło do erupcji, to nie tylko miasto, ale cały region zostałby zmieciony z powierzchni ziemi. Wybuchy tak wielkich wulkanów mogą też wpływać na zmiany klimatu na całej ziemi. Niektórzy naukowcy przypuszczają, że to właśnie potężna erupcja tego wulkanu doprowadziła ok. 40 tys. lat temu do wyginięcia neandertalczyków w Europie.
Superwulkan znajduje się pod obserwacją zespołu kierowanego przez wulkanolog Giovanni Chiodini z włoskiego Narodowego Instytutu Geofizyki w Rzymie. Chiodini poinformowała, że Campi Flegrei może dojść do punktu krytycznego i erupcji. Dodała jednak, że na chwilę obecną wciąż jest zbyt wiele niejasności. – Proces może ewoluować w oby kierunkach – oznajmiła.
Czytaj także: Demograficzne samobójstwo Europy
W ciągu ostatnich dziesięciu lat ziemia w regionie podnosi się o trzy centymetry miesięcznie. Często dochodzi do mikro trzęsień ziemi, a w gruncie zbierają się gazy. Wszystko to świadczy, że sytuacja zaczyna robić się poważna.
Campi Flegrei od czasu powstania miał dwie potężne erupcje. Jedna ok. 40 tys. lat temu, a druga ok. 12 tys. lat temu. Być może zbliżamy się do trzeciego wybuchu. Jego skutki są trudne do przewidzenia, ale mogą być niezwykle poważne.
Źródło: niezalezna.pl
Fot.: Commons Wikimedia/Boaworm