Wiceminister obrony narodowej, Bartosz Kownacki, ostro zaatakował rządy MON za czasów koalicji PO-PSL. Według niego, wówczas „w polskiej armii był czas apokalipsy”.
Cała sprawa odnosi się do wzajemnych oskarżeń Ministerstwa Obrony Narodowej i byłego szefa tego resortu, Tomasza Siemoniaka na Twitterze. Na zarzuty ze strony MON, Tomasz Siemoniak odpowiedział: „Tak samo jak konto wygląda cała działalność Macierewicza w MON. Demolowanie armii, wszechwładny Misiewicz, kłamstwa i pogarda dla żołnierzy” – napisał.
Teraz wiceszef MON, Bartosz Kownacki ocenił, że Żandarmeria Wojskowa za czasów Tomasza Siemoniaka była paraliżowana, a obecnie wywołuje on niepotrzebne napięcia w armii. – Jeśli Siemoniak uważa, że rolą Żandarmerii Wojskowej jest ochrona szefa MON, to nie wiem czym się zajmował przez ostatnie lata – powiedział. – Komu z nas nie zdarzyło się przejść nie na pasach. Stawianie szefowi MON takich zarzutów jest bezzasadne. Może ktoś chciał lepiej, nie wyszło – dodał odnosząc się do słynnego ostatnio nagrania, na którym wojskowi wstrzymują ruch, by przez ulicę mógł przejść Antoni Macierewicz.
Bartosz Kownacki odniósł się także do swoich słów, w których stwierdził, że opozycja ma krew na rękach w związku z katastrofą smoleńską. – To nie jest mowa nienawiści, to mowa o odpowiedzialności. (…) Politykom nie przeszkadzało używać takich słów w kontekście śmierci Barbary Blidy. (…) Mam nadzieję, że to politycy PO przeproszą za polityczne wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej – powiedział.