Od momentu wstąpienia do Kongresu Nowej Prawicy Przemysław Wipler gości w mediach niezwykle często. Jak wiele merytorycznych pytań usłyszał z ust dziennikarzy?
Przemysław Wipler: Merytoryka to jest ostatnia rzecz, która obchodzi dziennikarzy i polityków, co do zasady. To jest domena polskiego życia publicznego. Takie przekonanie, że wyborcy to nie są ludzie, którzy chcą dyskusji polityków na tematy gospodarcze, społeczne, polityczne, ale chcą igrzysk personalnych i festiwalu przerzucania się kontrowersjami. Dzięki temu, że Janusz Korwin-Mikke jest doskonałym źródłem tego typu kontrowersyjnych wypowiedzi, próbuje się często wymuszać na mnie komentowanie jego wypowiedzi, ale staram się, gdzie mogę, wracać do merytoryki. Do tego co jest dla mnie istotne, co jest w jakiejś mierze moim znakiem firmowym.
Łukasz Romańczuk: Udaje się czasem wrócić (do merytoryki)?
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Przemysław Wipler: Standardowo, prawie zawsze można wrócić, ponieważ wszystkie problemy, najbardziej absurdalne, można ściągnąć do konkretu i do dyskusji o tym, jak jest rządzona Polska, gdzie są Polacy i gdzie będą jeśli to się nie zmieni.
Łukasz Romańczuk: Co czuje Republikanin, kiedy jest pytany: czy chciałby zmiany ustroju na monarchię?
Przemysław Wipler: Może spokojnie powiedzieć, że chce Republiki, czyli takiej Rzeczpospolitej, takiego państwa, które od demokracji różni się jedną podstawową rzeczą, że nie głosuje się wszystkiego. Demokracja to ustrój, który podobnie jak inne, narażony jest na degenerację (…).
W dalszej części rozmowy Przemysław Wipler mówi m.in. o dziennikarzach, za pośrednictwem których policja komunikuje się z opinią publiczną, nazywając to swoistą korupcją. Bazuje ona, zdaniem Posła Kongresu, na zasadzie:
Słuchaj, Ty nam pomożesz pomówić tego polityka, ale wtedy na zasadzie wyłączności ciekawe newsy będziemy Tobie dawać i Ty będziesz robił karierę jako świetny dziennikarz śledczy.
OBEJRZYJ CAŁOŚĆ
ZAJRZYJ PO WIĘCEJ
Fot. Łukasz Romańczuk