Władze Kuby, chcąc załagodzić protesty społeczne, postanowiły wprowadzić obniżki cen na niektóre produkty. Zdaniem rządu zmiany spowodują wzrost siły nabywczej pieniądza i poprawią kondycję ekonomiczną wyspy.
Obniżka cen obejmie przede wszystkim artykuły spożywcze. Mieszkaniec Kuby zarabia miesięcznie średnio po przeliczeniu około 25 dolarów, co powoduje, że nie może sobie pozwolić na większość importowanych dóbr. Dla przykładu, litr oleju sojowego to nawet 10 procent miesięcznych zarobków przeciętnego Kubańczyka
Raul Castro zapowiedział, że celem rządu jest jak najszybsze podniesienie siły nabywczej pieniądza.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Na Kubie obowiązują dwie waluty. Peso kubańskie (CUP) warte cztery centy amerykańskie oraz Peso wymienne (CUC) – powiązane sztywnym kursem z dolarem amerykańskim 1:1.
Gospodarka Kuby jest oparta na modelu centralnego planowana. Rząd ma wyłączność na import i sprzedaż zagranicznych produktów, po ściśle określonych cenach. Obowiązuje tam również maksymalny limit prywatnych transferów pieniężnych z zagranicy – do 2000 dolarów na kwartał.
Pod koniec 2014 roku nastąpił zwrot w relacjach Kuby ze Stanami Zjednoczonymi. Zostały zniesione niektóre ograniczenia handlowe, trwające ustanowione jeszcze w latach 60-tych.
Zmiany objęły m.in. rozluźnienie restrykcji nakładanych na przyjazd Amerykanów na wyspę – osoby udające tam się udające w jednym z dwunastu ściśle określonych celów (m.in. odwiedziny u krewnych, prowadzenie firmy, badania naukowe, dziennikarze, sportowcy) nie muszą jak dotychczas zdobywać specjalnego pozwolenia od rządu na wjazd.
źródło: www.dailymail.co.uk, independent.ie, breakingnews.ie, http://turystyka.rp.pl/
fot. James Emery\Commons Wikiemdia