10 kwietnia 2010 roku to data, która na stałe zapisała się w historii Polski. W katastrofie rządowego TU-154M zginęło 96 osób. Wśród nich prezydent Lech Kaczyński oraz jego małżonka Maria. Ten dzień miał być jednak taki sam, jak każdy inny. Trwały programy telewizyjne, audycje radiowe… Dziś na łamach wMeritum.pl będziemy przypominać państwu ich zapisy oraz reakcje uczestników na wieść o tej straszliwej tragedii.
10 kwietnia 2010 roku. W studiu radiowej „Trójki” Beata Michniewicz przyjmuje swoich politycznych gości. Wśród nich znaleźli się Ryszard Kalisz, Jarosław Kalinowski, Witold Waszczykowski, Rafał Grupiński oraz Paweł Kowal. W pewnym momencie dziennikarka otrzymuje niepokojącą, aczkolwiek wyjątkowo enigmatyczną informację nt. problemów z samolotem, którym podróżowała polska delegacja udającą się na kolejne obchody zbrodni katyńskiej.
Michniewicz decyduje się na moment przerwać program i prosi o odtworzenie muzyki. Depeszę do studia wniosła mi przygotowująca tego dnia serwisy Justyna Mączka. Miała dosyć dziwną minę… Dowiedziałam się wszystkiego z kartki, nadal gdzieś ją mam… Smutno jest nawet na nią patrzeć. Nie chciałam przekazać informacji dalej, bo nie wiedziałam, jak mam to powiedzieć gościom – wspomina dziennikarka.
Kolejne minuty to rozpaczliwa próba uzyskania nowych informacji nt. wydarzeń, które rozegrały się na lotnisku wojskowym w Smoleńsku. Tragicznymi doniesieniami, które mówią o katastrofie rządowego tupolewa, wstrząśnięci są wszyscy zgromadzeni. W pewnym momencie Paweł Kowal, wówczas polityk Prawa i Sprawiedliwości, oświadcza, iż samolotem leciał jego przyjaciel. Informuje, że musi opuścić studio, aby zająć się jego rodziną. Po chwili jednak wraca i oznajmia wszystkim, że jego przyjaciel nie zdążył na samolot…
Wspomnianym przyjacielem był Jan Ołdakowski, dziś dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. Dzwoniłem do żony Janka. Nie odbierała. Dodzwoniłem się do mojej żony, od której się dowiedziałem, że Ołdakowski na pewno miał lecieć. Janek miał wyłączony telefon, byłem przekonany, że zginął. Dodzwoniłem się do niego dopiero po jakichś 40 minutach. Wtedy nikt nie wiedział dokładnie, kto był na pokładzie – wspomina Kowal.
Zapraszamy do odsłuchu.
źródło: Polskie Radio, newsweek.pl
Fot. YouTube/Polskie Radio