Kierowca, który spowodował wypadek autobusu w Warszawie, był prawdopodobnie pod wpływem amfetaminy. Informację w tej sprawie przekazało RMF FM, a podaje również m.in. TVP Info. Wiele wskazuje na to, że jeszcze dziś może usłyszeć zarzuty.
Do wypadku doszło w czwartek tuż po południu na trasie Armii Krajowej. Autobus linii 186 spadł z mostu Grota Roweckiego na znajdującą się poniżej ścieżkę rowerową. W wyniku tragedii jedna osoba zmarła a 17 zostało rannych. Jak informuje RMF FM, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Na miejsce bardzo szybko dotarł prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Zapowiedział on powołanie specjalnej komisji, która zbada przyczyny wypadku. Poinformował on, że kierowca pojazdu prawdopodobnie zasłabł. „Ja za chwilę jadę do Szpitala Bielańskiego, żeby zobaczyć, jak poważna jest sytuacja i jakiej pomocy potrzeba ze strony miasta. (…) Wiemy, że kierowca jest młody i prawdopodobnie zasłabł” – powiedział.
Jeszcze dziś rano pojawiła się w mediach informacja, że kierowca miał wysoką gorączkę. Sam miał tłumaczyć podczas przesłuchania, że zażywał silne leki. Jak informuje RMF FM, badania moczu i krwi kierowcy wykazały, że był pod wpływem amfetaminy. Co więcej, podczas oględzin wraku autobusu tuż obok miejsca kierowcy znaleziono woreczek z proszkiem. Badania wykazały, że była to amfetamina.
Jeśli informacje się potwierdzą, mężczyzna jeszcze dziś może usłyszeć zarzuty.
Czytaj także: Wypadek autobusu na warszawskim wiadukcie. Kim jest ofiara?
Źr.: RMF FM, Twitter/TOP TVP INFO