Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa już niejednokrotnie kontrowersyjnie wypowiadała się na temat wojny na Ukrainie. Tym razem jednak postanowiła zrobić Ukraińcom zarzut z tego, że… próbują odbić własne terytorium zajęte zbrojnie przez rosyjskie wojsko.
Zacharowa skomentowała sytuację wokół Zaporoskiej Elektrownie Atomowej. W ostatnich dniach uległa ona gwałtownemu napięciu. Rosyjskie wojska kilkukrotnie ostrzelały obiekty na terenie kompleksu. Później ogłosili, że elektrownie zaminowali i nie wykluczają jej wysadzenia.
W mediach pojawiła się wypowiedź rosyjskiego dowódcy oddziału stacjonującego w elektrowni. „Jak dobrze wiecie, zaminowaliśmy wszystkie najważniejsze obiekty w elektrowni jądrowej w Zaporożu. I my nie ukrywany tego przed wrogiem. Uprzedziliśmy ich. Wróg wie, że będzie to albo ruska ziemia albo niczyja” – powiedział do rosyjskich żołnierzy generał Walerij Wasiljew.
„Jesteśmy gotowi na konsekwencje idące za tym krokiem. A wy, wojownicy – wyzwoleńcy, musicie zrozumieć, że nie mamy innego wyjścia. I jeżeli pojawi się ten najtrudniejszy rozkaz, musimy go wykonać z honorem” – podkreślił.
Co na ten temat ma do powiedzenia Zacharowa? Jak zwykle postanowiła zaskoczyć pokrętną logiką. „Kijów, atakując elektrownię w Zaporożu, próbuje wziąć całą Europę jako zakładnika (…) Nie jest przeciwny podpaleniu jej ze względu na swoich nazistowskich idoli” – stwierdziła.
Co więcej, przerzuciła na Ukraińców winę za niedopuszczenie do elektrowni kontrolerów z Międzynarodowej Agencji Energetyki Atomowej, nie zważając na to, że znajduje się ona pod rosyjską okupacją. „Przywódcy Organizacji Narodów Zjednoczonych i Międzynarodowej Agencji Energetyki Atomowej, wielokrotnie nie ośmielili się bezpośrednio wymienić źródła zagrożenia. Demonstrują niechęć do wskazywania palcem na Kijów” – powiedziała Zacharowa.
Źr. wprost.pl