Czy zatrzymanie złodzieja we własnym sklepie może grozić nieprzyjemnymi konsekwencjami? Okazuje się, że tak. Warto znać regulację prawną mówiącą o ograniczeniu wolności drugiej osoby.
Przedmiotem dyskusji stała się sprawa opisywana w Radiu Wrocław. Dotyczy ona kobiety, która we własnym sklepie zatrzymała złodzieja. Okazuje się, że mężczyzna od kilku dni dokonywał drobnych kradzieży i w końcu został przyłapany na gorącym uczynku.
Ekspedientka wykazała się nie lada odwagą zamykając się ze złodziejem wewnątrz sklepu. Zadzwoniła pod numer 112 i tam usłyszała, że funkcjonariusze nie mają obecnie wolnych radiowozów. – Akurat wszedł do sklepu, akurat była koleżanka, raz jej się wydawało, że obsługiwała, że coś ukradł. Sprawdziliśmy na kamerach, no coś ukradł, drugi raz też, trzeci raz wiedziałam już kto to jest. Zamknęłam się z nim w sklepie, zadzwoniłam na 112 – mówiła kobieta w rozmowie z Radiem Wrocław.
Okazuje się jednak, że ekspedientka mogła… popełnić przestępstwo. Jeżeli jest to osoba, którą będzie mogła później odnaleźć lub rozpoznać, nie dochodzi do tzw. ujęcia obywatelskiego, ale do bezprawnego ograniczenia wolności. – Nie mogę go zatrzymać, zrobiłam to nielegalnie, że zamknęłam się z nim w sklepie bo ograniczam mu wolność, w tym sensie, że ograniczam wolność złodziejowi – mówiła ekspedientka.
Jest to z całą pewnością uregulowanie prawne, które warto znać, chociaż wielu osobom z pewnością wyda się niesprawiedliwe. Jeszcze bardziej niesprawiedliwa może wydawać się kara. W przypadku niskiej szkodliwości czynu, a więc kradzieży nie przekraczającej 500 złotych, dochodzi jedynie do wykroczenia, które może być karane grzywną lub ograniczeniem wolności. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z bezprawnym ograniczeniem wolności. Wówczas dochodzi już do przestępstwa, za które grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.