Burzę wywołały doniesienia o tym, że polscy żołnierze zostali zatrzymani przez Żandarmerię Wojskową za oddanie strzałów ostrzegawczych na granicy. Ogień otworzyli z powodu naporu agresywnych migrantów.
Do zdarzenia doszło jeszcze w marcu. Agresywna grupa migrantów przedarła się przez zabezpieczenia graniczne i usiłowała nielegalnie przedostać się w głąb kraju. Obecni na miejscu polscy żołnierze oddali strzały ostrzegawcze w powietrze. To nie powstrzymało agresorów. Kolejne strzały ostrzegawcze oddano w ziemię. Wtedy migranci zawrócili.
Na tym jednak sprawa się nie skończyła. Jak relacjonuje Onet, kiedy sytuację opanowano, do akcji wkroczyła Straż Graniczna. Jej funkcjonariusze zawiadomili Żandarmerię Wojskową, która zatrzymała żołnierzy za użycie broni wobec migrantów. Według relacji, wyprowadzono ich w kajdankach na oczach innych żołnierzy.
Szef MON Kosiniak-Kamysz potwierdził, że do zdarzenia doszło pod koniec marca. „Dowiedziałem się zaraz po incydencie” – powiedział. Dodał, że początkowo sprawa dotyczyła trzech żołnierzy, później dwóch.
Kosiniak-Kamysz poinformował, że żołnierze zostali zatrzymani, ale nigdy nie zostali aresztowani. „Nie było wniosków o areszt” – mówił. „Dochodzi do sytuacji, którą jak zawsze każdą trzeba wyjaśnić. Głęboko wierzę w naszych żołnierzy i tej wiary nigdy nie utracę” – dodał. „Zatrzymanie, czyli to, co bulwersuje mnie i opinię publiczną, to jest decyzja Żandarmerii Wojskowej” – powiedział.
Przeczytaj również:
- Żukowska uderza w PSL. Kolejne spięcie w koalicji. „Skandaliczne”
- 10-latka wyskoczyła z balkonu. Powód szokuje. „Irracjonalne”
- Sondaż. Zacięta walka i niespodzianka na podium
Źr. RMF FM