Szczecin. Miasto położone w północno-zachodniej części Polski, stolica województwa zachodniopomorskiego. To właśnie tam, co roku odbywa się największy w Polsce Marsz dla Życia, wspierany przez Bractwo Małych Stópek (BMS) – organizację społeczną, której siła tkwi w odważnych, świadomych oraz pełnych energii i zapału młodych szczecinianach.
BMS zrzesza młodzież, która spotykając się cyklicznie, wykonuje różne działania na rzecz obrony życia. Pracy jest co niemiara. Czasami jest to malowanie transparentów i flag, by móc wyjść z nimi na miasto, czasem trzeba wygłosić prelekcje w szkołach, niekiedy zaś wskazana jest działalność internetowa. Podstawą formacji jest oczywiście modlitwa, a także comiesięczna, pierwszo piątkowa Adoracja oraz udział w Mszach Świętych w intencji obrony życia.
Zaangażowanie w BMS, jest konsekwencją robienia czegoś więcej w obronie życia, w której każdy z nas powinien uczestniczyć, z racji swojego człowieczeństwa oraz chrześcijaństwa. Ewangelia mówi nam; „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie”. Nie chcemy by nasze zaangażowanie kończyło się na słownej deklaracji. W dzisiejszym świecie potrzeba ludzi odważnych, którzy staną w obronie, słabych i bezbronnych. Naszym patronem jest Jan Paweł II – wielki człowiek otwarcie głoszący wartość i nienaruszalność każdego ludzkiego życia. My, jako spadkobiercy jego nauki, musimy dawać żywe świadectwo, również w tym aspekcie – mówi ks. Tomasz Kancelarczyk prezes BMS.
Fikcyjny bohater vs Obrońca Życia
Symbolem bractwa jest model stópek 11-tygodniowego, nienarodzonego dziecka, który odzwierciedla jego rzeczywistą wielkość. ,,Większym kalibrem” są zaś ,,Jasie” – modele 12 tygodniowych dzieci. Z relacji wolontariuszy wynika, że nawet tak mała rzecz, może przyczynić się do uratowania najmniejszych. W rozmowach z rówieśnikami okazuje się to niezbędną ,,bronią’’.
Myślałem o Spidermanie, Batmanie oraz Supermanie i stwierdzam, że to fikcyjni bohaterowie, którzy ratują fikcyjne postacie. Natomiast ludzie z BMS… to są dopiero super bohaterowie! Dlaczego? Bo są realni i ratują niewinne osoby. Może to brzmi wyniośle, ale tak jest. Ja sam doświadczyłem w jaki sposób ratuje się nienarodzonych przez różne, naprawdę niewielkie rzeczy. Jakiś czas temu zrozumiałem, że jeśli cokolwiek zrobimy w obronie życia, to w przyszłości możemy uratować nie jedno, ale nawet setki poczętych dzieci. Zauważyłem, że to co robimy jest naprawdę potrzebne i przynosi duże efekty – mówi Adrian Perec, wolontariusz BMS.
Kiedy zastanawiałem się co zrobić, by chronić życie, zacząłem chodzić na marsze, ale to było dla mnie za mało. Dlatego przyłączyłem się do BMS, w którym pomagam nie tylko przy organizacji marszów dla życia, ale również np. matkom w potrzebie. Niesienie pomocy daje mi ogromną satysfakcję i radość w moim życiu. Cieszę się, że robie to co robię – kontynuuje Mateusz Olędzki, wolontariusz BMS.
Armia Życia Bogiem silna !
Wszystkich akcji nie da się opisać w jednym miejscu. Wszechstronność i wielka mobilizacja, wydają się największymi atutami tych młodych, zaangażowanych osób, które na wszelki sposób starają się pomagać. Ich siła opiera się w Bogu, który dał im możliwość stworzenia wspaniałej wspólnoty. Młodzi ludzie wierzą, że ich działania zaowocują w przyszłości i są świadomi przeciwności, które mogą ich spotkać.
W BMS jestem już 3 rok. Przez ten czas wiele się zmieniło w moim życiu. Nauczyłam się doceniać wartość każdego życia i pomagać innym – tak bezinteresownie, bo sama satysfakcja pomocy jest już wystarczającą zapłatą. Bractwo zmieniło mnie też pod względem duchowym – dojrzałam, na wiele spraw patrzę inaczej, z większą świadomością. Ale BMS to przede wszystkim ludzie. Każdy jest inny i równie wyjątkowy, zawrzeć można prawdziwe przyjaźnie. Tu nikt nie oszukuje, wszyscy są dla wszystkich, dajemy wsparcie w chwilach trudnych i wspólnie cieszymy się ze wszystkich osiągnięć. Każdy wkłada w to tyle serca ile tylko może – opowiada Joanna Horn, wolontariusz BMS.
Jestem w BMS’ie, bo życie jest podstawą wszystkiego i czuję, że jego obrona leży w moim męskim obowiązku. Co więcej, wśród obrońców życia panuje niesamowity klimat, w którym naprawdę się odnajduje – kończy Marek Mozga, wolontariusz BMS.
Dołącz do nas!
Każdy może włączyć się w działania pro- life. Wszelkie informacje odnośnie Bractwa Małych Stópek znaleźć można na stronie internetowej: www.dlazycia.info. Zachęcamy również wszystkich, by dołączyli do grupy na facebook’u, wpisując BMS Szczecin. Filmy z naszych licznych akcji można też obejrzeć na profilu: Bractwo Małych Stópek YouTube
Bractwo powstało z inicjatywy stowarzyszenia Civitas Christiana, które nie chciało ograniczać swojej działalności wyłącznie do Szczecina, lecz angażować się na terenie całego kraju. BMS nie jest więc organizacją sformalizowaną – każdy, który troszczy się o ludzkie życie, może powiedzieć, że jest jednym z nas. Koniecznie jednak potrzeba realnego działania – wyjaśnia ks. Tomasz Kancelarczyk.
Dopóki w świecie wciąż będzie słychać głosy namawiających do zabijania nienarodzonych, dotąd trzeba będzie je zagłuszać. To nasz obowiązek, jako tych, którym darem życia pozwolono się cieszyć – dodaje Anna Suchy, wolontariusz BMS.
Nasza decyzja ratuje życie
Sposobów działania dla młodych jest wiele. Istnieje jednak szczególna sprawa, która przynieść może mnóstwo dobra, zwłaszcza tego materialnego. Oddając 1% z podatku możemy przyczynić się do ratowania nienarodzonych dzieci i wesprzeć kobiety w ciąży, zagrożonej aborcją.
Współpracujemy ze Stowarzyszeniem Rodzin Katolickich, którym bliska jest idea obrony życia i właśnie z nimi zbieramy w tym roku 1% . Zebrane fundusze przeznaczymy na cele charytatywne dla kobiet w stanie błogosławionym, których życie dziecka jest w niebezpieczeństwie. Według słów bł. Jana Pawła II: „Człowiek jest wspaniałą istotą nie z powodu dóbr, które posiada, ale jego czynów. Nie ważne jest to co się ma, ale czym się dzieli z innymi”. Zachęcamy więc wszystkich, by w szlachetnym celu wsparli działania pro-life i przeznaczyli 1% na ratowanie dzieci, zagrożonych aborcją – podsumowuje ks. Kancelarczyk.
Autor: Anna Pleskot
Artykuł pochodzi z marcowego numeru miesięcznika „Wzrastanie”