Premier Ewa Kopacz odpowiedziała w sposób jasny, konkretny i bezpośredni rolnikom domagającym się dymisji ministra rolnictwa – Marka Sawickiego. Protestujący zamierzają w czwartek ponownie przyjechać do Warszawy.
Rolnicy zapowiadają, że w czwartek ponownie przyjadą do Warszawy i rozbiją zielone miasteczko, o ile zdążą z formalnościami i dostaną zgodę na manifestację. Do rolników mają dołączyć także pielęgniarki i górnicy. Premier Ewa Kopacz skomentowała tą zapowiedź następująco:
To jest wolny kraj. Jedni chcą pracować, inni chcą strajkować.
Czytaj także: NASZ WYWIAD #4. Dariusz Szczotkowski: Nie powinienem był tak się odezwać do Korwin-Mikkego. Ludzie weryfikują swoje poglądy
Szefowa rządu mówi, że pieniądze na wypłaty odszkodowań za straty spowodowane aktywnością dzików są i czekają. Jedynie wystarczy wypełnić odpowiedni wniosek. Jak na razie zrobiło to ok. 600 rolników.
Premier Kopacz podkreśla jednocześnie, że o losie ministrów w swoim rządzie będzie decydowała sama, w tym także o przyszłości ministra rolnictwa – Marka Sawickiego. To samo dotyczy doboru współpracowników. Jak powiedziała jasno i dobitnie w Radomiu:
Przepraszam bardzo, ani ja nie mam ochoty wybierać przedstawicieli central związkowych, a już na pewno rolnicy nie będą wybierać ministra w moim rządzie.
Ta jasna i dobitna wypowiedź na krótki czas przed wyborami może świadczyć o tym, że Platforma Obywatelska zdecydowała się zrezygnować z poparcia związków zawodowych. Pytanie brzmi: jak odbije się to na poparciu w wyborach prezydenckich, gdzie kandydatem popieranym przez PO jest Bronisław Komorowski? Czy decyzja o ostrej retoryce wobec związkowców wyjdzie na korzyść w kształtowaniu wyniku wyborczego? Tego dowiemy się dopiero w maju, a później w październiku.