75 lat temu, 30 kwietnia 1940 r., zginął pierwszy polski partyzant w II wojnie światowej, Henryk Dobrzański „Hubal”. W wyniku zdrady wpadł w pułapkę. Zmarł z bronią w ręku.
Henryk Hubal-Dobrzański urodził się 22 czerwca 1897 r. w Jaśle. Pochodził z szlacheckiej rodziny. W prostej linii jego potomkiem był Zawisza Czarny z Grabowa, a dziadek Dobrzańskiego walczył w powstaniu styczniowym. „Hubal” brał udział w I wojny światowej w Legionach Polskich. Walczył także w wojnie polsko-ukraińskiej. Jego pseudonim wywodził się od określenia na gałąź rodową Dobrzańskich.
Po uspokojeniu sytuacji Henryk Dobrzański został słuchaczem w Centralnej Szkole Jazdy w Grudziądzu. Uczestniczył w wyścigach konnych i konkursach hippicznych. Odnosił w nich liczne sukcesy. W 1927 r. awansowano go na majora. Dowodził 18. Pułkiem Ułanów i służył w 20. Pułku Ułanów. Kolejny oddziałem, w którym zagościł był hrubieszowski 2. Pułk Strzelców Koronnych. W 1936 r. przydzielono go do 4. Pułku Ułanów. Był jednak konfliktowym człowiekiem i na 3 miesiące przed wybuchem II wojny światowej przeniesiono go w stan nieczynny.
Pierwszy partyzant
Zaraz przed wrześniem 1939 r., gdy na gwałt potrzebowano dobrych żołnierzy, przydzielono Dobrzańskiemu 110. Rezerwowy Pułk Ułanów. Stoczył kilkanaście potyczek z Wermachtem i wziął udział w obronie Grodna. Po kapitulacji miasta odmówił udania się na Litwę i ruszył w kierunku broniącej się Warszawy. Dowódca Dobrzańskiego, ppłk Jerze Dąbrowski, nakazał rozwiązanie oddziału, jednak „Hubal” wraz ze 180 żołnierzami, którzy zgodzili się dalej walczyć, ruszył do Warszawy. Gdy stolica skapitulowała, Henryk Dobrzański nie miał zamiaru udawać się na emigrację. Zebrał grupę 50 żołnierzy i ruszył w kierunku Gór Świętokrzyskich, by tam oczekiwać na pomoc aliantów, która miała nadejść w 1940 r. Tak „Hubal” został pierwszym polskim partyzantem w II wojnie światowej.
Major wraz ze swoją grupą tworzył Oddział Wydzielony Wojska Polskiego. 2 października odniósł zwycięstwo nad Niemcami pod Wolą Chodkowską. Dzięki mieszkańcom Kielecczyzny „Hubal” unikał niemieckich pułapek. Nie zawsze się to jednak udawało. Tak było, gdy Dobrzańskiego zaskoczyli Niemcy we wsi Cisownik. Uratowanie życia kosztowało go wtedy utratę wszystkich koni.
Walka, mimo innych rozkazów
Początkowo Związek Walki Zbrojnej pod dowództwem gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego zezwolił „Hubalowi” na działalność i rozbudowę partyzantki. Jednak gdy komendę nad ZWZ objął gen. Stefan „Grot” Rowecki, nakazał Dobrzańskiemu rozwiązanie oddziału. Sceptycznie podchodził do pomysłu umundurowanej partyzantki i obarczał „Hubala” winą za niemieckie represje na polskiej ludności na tamtych terenach. Major częściowo podporządkował się tym rozkazom, gdyż pozostawił przy sobie tylko 72 ochotników i znacznie ograniczył kontakty z cywilami.
Pod koniec marca 1940 r. Odział Wydzielony Wojska Polskiego poważnie osłabił batalion niemieckiej policji pod Huciskiem. Następnie pod Szałasem żołnierze Dobrzańskiego pobili oddział SS. Zwycięstwo nie zakończyło się jednak dobrze. Przewaga liczebna niemieckich oddziałów spowodowała to, że oddział „Hubala” musiał się podzielić. Do śmierci majora nie udało im się połączyć.
„Hubal” zdradzony
Niemcy za wszelką scenę chcieli złapać majora i zaangażowali w to oddział złożony z 1 tys. żołnierzy (SS, Wermacht, jednostka czołgów). W sumie we wszystkie akcje przeciwko Dobrzańskiemu zamieszanych było 8 tys. osób. Oddział majora nie przekroczył nigdy 300 żołnierzy. Niestety oprócz wielu życzliwych ludzi zdarzali się także konfidenci. To oni informowali Niemców o ruchach Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Najprawdopodobniej w w wyniku zdrady 372. dywizja Wermachtu zaskoczyła „Hubala” na biwaku niedaleko Anielina. Oddział został rozproszony, a Dobrzański otrzymał serię z karabinu maszynowego, która przeszyła jego serce. Zmarł z bronią w ręku. Jego żołnierze walczyli do 25 czerwca 1940 r.
Niemcy zmasakrowali ciało „Hubala” i wystawili na widok publiczny. Dobrzańskiego wywieziono do Tomaszowa Mazowieckiego i spalono lub pochowano w nieznanym miejscu. Jedna z hipotez głosi, że zrobiono to na terenie tamtejszych koszar. Inne domysły mówiły o pochówku w Wąsoczu Górnym, jednak nie uznano tych informacji za prawdziwe. Nadal nie wiemy, gdzie leży „Hubal”.
Mjr. Henryka Dobrzańskie pośmiertnie odznaczono Krzyżem Złotym Orderu Wojennego Virtuti Militari i awansowano na pułkownika w 1966 r.
Czytaj także: 70 lat temu wyzwolono KL Dachau, Golgotę polskich księży