W piątek Jacek Wilk, kandydat Kongresu Nowej Prawicy na Prezydenta Polski przedstawił projekt „Ustawy Wilka”, nawiązującej do słynnej „Ustawy Wilczka”. Problem tkwi w tym, że dokument takiej samej treści kilka miesięcy temu napisał Paweł Budrewicz.
Podczas piątkowej konferencji sejmowej, Jacek Wilk odczytał fragment dokumentu dotyczącego zatrudniania i zwalniania pracowników. – On czyta, a ja wraz z nim. Z pamięci. Bo napisałem te słowa w grudniu 2014 r. – pisze na swojej stronie internetowej Paweł Budrewicz.
Ekspert z Centrum Adama Smitha przytacza fragment wystąpienia Wilka, w którym przytaczał on pomysł Budrewicza. Link do materiału wideo.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Przedsiębiorca może zatrudniać pracowników w nieograniczonej liczbie bez konieczności zawiadamiania jakiegokolwiek organu państwowego o liczbie zatrudnionych, chyba że chodzi o sprawozdawczość w zakresie danin publicznych. Dotyczy to także cudzoziemców. 4. Zatrudnianie i zwalnianie kogokolwiek przez przedsiębiorcę zależy wyłącznie od kryteriów określonych przez przedsiębiorcę, bez względu na formę prawną zatrudnienia.
Powyższy cytat, przedstawiony przez Wilka, to kopia ustawy autorstwa Budrewicza, która znajduje się pod TYM linkiem.
– Poczułem się trochę jak na wieczorze autorskim. Trochę, bo nie zaproszono autora – dodaje autor cytowanego fragmentu. – Coś jak czytanie Norwida czy Goethego, tylko z mniejszym wdziękiem i bez podania imienia i nazwiska rzeczywistego twórcy.
– Nawet mnie to fascynuje, że potrafię tak zapładniać umysły ludzi, że tracą głowę i zapominają, że nie oni są autorami moich pomysłów i moich słów – pisze Budrewicz. – Domyślam się, że wkrótce przyjdzie otrzeźwienie i refleksja w rodzaju “ojej, a byłem pewien, że to ja napisałem”, więc aby przyspieszyć tę refleksję, napisałem tego posta. Liczę na to, że adresat go przeczyta, a pamięć mu wróci. Nie takie cuda się zdarzają.
– Kandydat JW pozostanie tylko kandydatem – poparcie na poziomie 0,1% nadaje pojęciu kandydatura znaczenie cokolwiek groteskowe – dodaje Budrewicz. – Dlatego – mimo że odczuwam pewien niesmak – na całe zdarzenie patrzę optymistycznie – kończy.