Dziewięć dni, czterech liderów i kraksy niemal każdego dnia – tak pokrótce można opisać pierwszy tydzień rywalizacji w Tour de France. Czego się dowiedzieliśmy, co wciąż pozostaje nieznane? Zapraszamy na krótkie podsumowanie dotychczasowej rywalizacji.
Pomimo że w pierwszym tygodniu Wielkiej Pętli nie mieliśmy żadnych stromych podjazdów, to na brak emocji nie mogliśmy narzekać. Żółta koszulka zmieniała właściciela praktycznie codziennie. Dwukrotnie zmiana ta wynikała z udziału w kraksie lidera wyścigu. Najpierw z Wielką Pętlą pożegnał się Fabian Cancellara. „Spartakus” ucierpiał w kraksie na trzecim etapie.
Czytaj także: TdF: Froome, Sagan i Polacy, czyli powyścigowy alfabet francuski
Szwajcar ukończył feralny etap z kilkunastominutową stratą, a późniejsze badania wykazały pęknięcie dwóch kręgów lędźwiowych. Kolejnym liderem został Chris Froome (Sky Team). Brytyjczyk nie cieszył się długo prowadzeniem w wyścigu. Na kolejnym etapie najlepszy okazał się ten, który w ostatnich dwóch dniach przegrywał rywalizację o „żółtko” o jedną sekundę. Mowa tu o Tony Martinie. Kolarz Ettix – Quick Step dopiął swego na czwartym etapie, który wygrał po solowej ucieczce. Niemiec był też pierwszym zawodnikiem, któremu udało się obronić prowadzenie w klasyfikacji generalnej. I pewnie przewodziłby stawce do pierwszego dnia przerwy, gdyby nie upadek kilometr przed metą szóstego etapu. Popularny „Panzerwagen” złamał obojczyk, co wykluczyło go z dalszej rywalizacji. Podczas siódmego etapu żaden z zawodników nie założył żółtej koszulki. Seria upadków sprawiła, że media zaczęły spekulować o klątwie ciążącej na kolarzu noszącym żółtą koszulkę. Na szczęście teorię tę obalił kolejny lider wyścigu, który od mety siódmego etapu pozostaje wciąż na prowadzeniu.
Liderem po pierwszym tygodniu zmagań jest Brytyjczyk, Chris Froome. Kolarz ekipy Sky jest w najlepszej sytuacji spośród faworytów. Froome ma minutę i trzy sekundy przewagi nad Alberto Contadorem, 1:59 nad Nairo Quintaną (Movistar) i 2:22 nad ubiegłorocznym zwycięzcą, Vincenzo Nibalim (Astana). Przed trudnymi górskimi etapami zaliczka Brytyjczyka wygląda solidnie, ale wciąż niczego nie gwarantuje. W nadchodzącym tygodniu kluczowa okaże się dyspozycja pomocników liderów. Polacy znów będą mogli zobaczyć w akcji Rafała Majkę, który będzie pracował dla Alberto Contadora. Niestety Hiszpanowi nie pomoże już Ivan Basso, o czym pisaliśmy tutaj. Czterej muszkieterowie nie powinni jednak lekceważyć Tejaya van Garderena (BMC), który zajmuje aktualnie drugą pozycję w klasyfikacji generalnej.
Bohaterem wyścigu jest bez wątpienia Daniel Teklehaimanot. Kolarz MTN-QHUBEKA pisze wspaniałą historię erytrejskiego kolarstwa. Teklehaimanot jest liderem klasyfikacji górskiej i na wtorkowym etapie ponownie powalczy o powiększenie swojego dorobku punktowego.
Polacy nie powinni być zawiedzeni postawą naszych reprezentantów w minionym tygodniu. Michał Kwiatkowski był bardzo aktywny, ciężko pracował na rzecz Tony’ego Martina i Marka Cavendisha. Praca mistrza świata nie umknęła nawet sędziom, którzy na drugim etapie wybrali Polaka najwaleczniejszym zawodnikiem. Tytuł ten padł również łupem Bartosza Huzarskiego (Bora Argon 18). Kolarz, wraz z Michałem Gołasiem, ambitnie walczył na sobotnim etapie do Mur de Bretagne.
Po dniu przerwy kolarzy czeka wspinaczka pod Col de Soudet. Finałowy podjazd, oznaczony jako premia górska najwyższej kategorii, to 15-kilometrowa wspinaczka o średnim nachyleniu 7,4 %. Zatem Tour de France rozkręca się na dobre.