Czy zastanawiałeś się drogi czytelniku, jak wiele są w stanie zrobić pewni ludzie, aby Cię chronić? Aby chronić Twoich bliskich? I tych dalszych? Myślisz teraz, że ci pewni ludzie to Twoi przyjaciele, rodzina lub wynajęta firma ochroniarska… Otóż niekoniecznie.
Na początku krótka bajeczka:
Dawno, dawno temu, za wschodnią stroną Odry, za zachodnim brzegiem Buga, za lasami, za górami i za niezliczonymi dolinami żyło sobie spokojne małżeństwo- Jaś, w sumie to do męża bardziej pasuje Jan, więc Jan i Małgoś… Małgorzata. Jan i Małgorzata Kowalscy. Wiedli spokojne życie, gdzieś na wsi. Bardzo się kochali. Mąż pracował w fabryce, a żona zajmowała się domem. Nie mieli jeszcze dzieci, ale bardzo się o nie starali. Mąż bardzo lubił oglądać sport w telewizji, a żona seriale. Jednak w domu był tylko jeden telewizor Często powodowało to pewne utrudnienia, kończące się małżeńską sprzeczką, w momencie kiedy Jan chciał oglądać Ligę Mistrzów, żona Na Wspólnej. Jednak małżeństwo to podobno sztuka kompromisu, więc jakoś zawsze znajdowało się rozwiązanie. Pewnego dnia, Jan wrócił z pracy, a żony nie było. W pierwszej chwili pomyślał, że poszła pewnie do sklepu, mimo że zazwyczaj zakupy były już zrobione i obiad ugotowany do czasu jego powrotu z pracy. No nic. Jednak zaczął się martwić kiedy żona przez godzinę nie wróciła. Pierwsza, druga, piąta, dziesiąta, trzynasta a żony wciąż nie ma. Poszedł zgłosić na Policję zaginięcie, jednak wiedział jak wyglądają działania tejże formacji w owej krainie. Zaczął też szukać po wszystkich przyjaciółkach żony, u rodziny, kosmetyczki, sklepikarki. Jednak bezskutecznie. Zdał sobie sprawę, że nie może nic już zrobić. Poszedł poszukać wsparcia u swoich przyjaciół. Udał się więc do pobliskiego pubu, gdzie zawsze czekali jego najwierniejsi i najbardziej oddani przyjaciele- Wiesiek i Rysiek. Znał ich od dziecka, zawsze mógł liczyć na ich wsparcie. Opowiedział im, więc całą historię o zaginięciu Małgorzaty. Na to Wiesiek i Rysiek uśmiechnęli się szczerze i po przyjacielsku. I powiedzieli: „Słuchaj stary. Zabiliśmy ją”. Na co Jan nie mogąc uwierzyć i dojść do siebie oraz jakkolwiek cokolwiek zrozumieć spytał: „Ale jak to? Dlaczego? Przecież ją kochałem…”. Oni odrzekli: „Janie chcieliśmy Cię chronić. To dla Twojego dobra. Chcieliśmy Cię chronić przed nieoglądaniem Ligii Mistrzów, przed niepiciem piwa z kolegami, przed wiedzeniem nudnego życia pantoflarza”. Zrozpaczony Jan odrzekł: „Zabijając mnie, też byście mnie uchronili”
Czytaj także: Ciche ludobójstwo
Morał: Jak komuś wyrządzasz krzywdę, wymyśl lepszą wymówkę.
Inspiracją powyższej bajeczki był krótki tekst z portalu wprost.pl, w którym premier Donald Tusk tłumaczy nowelizację budżetu przyjętą przez rząd, zgodnie z którą deficyt wzrośnie o 16 miliardów złotych, a jednocześnie (sic!) wydatki zmniejszą się o 8 miliardów. Dla każdego kto pożyczał kiedyś jakieś pieniądze logiczne jest, że po to się pożycza aby je wydać. Np. na inwestycję.
Tusk tłumaczył, że rząd nowelizując budżet kierował się „naczelną zasadą jaką jest ochrona obywateli przed bezpośrednimi skutkami cięć”
Widać wyraźnie, że pracę powinien nie tylko stracić sam premier, minister finansów (przedwczoraj było blisko) i cały rząd, ale w pierwszej kolejności ludzie odpowiedzialni za kształtowanie wizerunku premiera. Tzw. piarowcy. Naprawdę trzeba być wyjątkowo nieutalentowanym mówiąc eufemicznie, aby pozwolić szefowi rządu na tak słabą wymówkę!
My Polacy, zasługujemy na lepsze wymówki Panie Premierze. Nie zadowala nas tylko taki powiedziany na przysłowiowe odwal się, pozbawiony głębszego sensu i jakiejkolwiek kreatywności slogan. Wcześniej pokazał Pan, że umie Pan jakoś zaczarować słowem, zrzucić na PiS czy uciec pod osłoną małej Madzi. A teraz? Chcę was chronić. Jak widać dobitnie, Ci pewni ludzie ze wstępu to nasi przyjaciele pokroju Wieśka i Ryśka, a konkretnie- nasi rządzący! Oni chcą nas chronić, więc zaciągają na moje pokolenie kolosalny dług, którego wizja spłaty powoduje coraz liczniejsze migracje i przenoszenie firm za granicę.
Dziś Polacy są w dość ciężkiej sytuacji, więc nie wystarczy już tylko slogan, który zamiast pomóc dodatkowo rozzłości przede wszystkim młodych ludzi.
Dla dobra rządu, proponuję zmienić piarowców, to powinno się przyczynić do redukcji bezrobocia.
fot. premier Donald Tusk, źródło: wmeritum.pl