Lata edukacji szkolnej mam już szczęśliwie za sobą. Wydaje mi się, że nie były one złe. A na pewno lepsze niż te, o których będę pisał.
W pewnym dużym mieście nad Brdą jest liceum. Szkoła nowoczesna i postępowa. Widać zmiany na ścianach, salach, korytarzach. Pieniądze z Unii wykorzystane dobrze, na to uczniowie narzekać nie mogą. Jest jednak coś, na co część będzie i ma prawo narzekać. Co? Odpowiedź poniżej.
– Kawa tylko dla nauczycieli, brak „śmieciowego jedzenia” w sklepiku (kanapki z majonezem np.), jakieś utrudnienia w usprawiedliwieniach – o takich nowinkach pisze w rozmowie ze mną mój kolega. Szokuje? Mnie tak. Dlaczego?
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Czy kawa może zabić? W nadmiernych ilościach tak. Jednak zabić może nawet woda, gdy wypijemy jej o wiele za dużo. Może woda też tylko dla nauczycieli. Wszak mówimy tu o ludziach, z których część jest lub w najbliższym czasie będzie pełnoletnia. Czy to zgodne z prawem zakazywać dorosłym (mówimy o wieku, nie mentalności) ludziom kubka kawy? Przypomina mi to trochę słynne wojenne „Nur für Deutsche”. Chociaż może jestem przewrażliwiony. Co jednak w przypadku, gdy jakiś uczeń przyniesie zimą w termosie gorącą kawę? Zostanie mu ona skonfiskowana przez nauczyciela, a termos do zwrotu pod koniec roku?
A śmieciowej jedzenie? Pomijam fakt bezsensowności tej ustawy, bowiem w Chełmży, idąc niemal z każdej strony do szkoły (podstawówka, gimnazjum, liceum), mija się sklepik osiedlowy bądź market, w którym można sobie kupić wszystkie słodkości, jakich dusza zapragnie. Abstrahując jednak, kanapka z majonezem i białe pieczywo (tak, ono też!) zakazane? Jak dla mnie, nie ma nic lepszego niż bułka z szynką, pomidorem, majonezem i przyprawami. Niebo w gębie. W szkole jednak takich sprzedawać już nie można. Majonez zakazany tak samo jak alkohol czy narkotyki – świat się wali!
Ochłońmy jednak i przenieśmy się w świat usprawiedliwień. Chociaż właściwie lepiej chodźmy do ZUS-u. Bo to taki sam poziom biurokracji? Nie wierzycie? – Do usprawiedliwień będzie trzeba mieć zeszycik z numerowanymi stronami i inne rzeczy, które niczemu nie służą. Niestety, nie dowiedziałem się, czym są te „inne rzeczy”. Jednak numerowany zeszycik do usprawiedliwień? Może jeszcze musi mieć określony rozmiar, ilość stron i kolor okładki? Za moich czasów, to wystarczył jakikolwiek zeszyt, a nawet wychowawczyni czasem na kartce przyjmowała usprawiedliwienia i zwolnienia. Wystarczyło je potem wkleić do tego zeszytu. Cóż. Czasy się zmieniają.
A na zakończenie najlepsze!
Chciałam ogłosić, że faktycznie nie ma szans na podwyższenie oceny, gdyż wniosek złożony do sekretariatu będzie rozpatrzony pozytywnie, jeśli uczeń napisze uzasadnienie, będzie miał co najmniej 90% frekwencji, wszystkie godziny usprawiedliwione, brał udział we wszystkich sprawdzianach itp. oraz brał udział w konkursach… A jak przejdzie wniosek, to pisze się sprawdzian (albo jest forma ustna), w obecności nauczyciela prowadzącego i drugiego od tego samego przedmiotu, a potem jest spisany protokół.
Biurokracja pełną gębą, nie ma co. Z jednej strony to powinno ukrócić wyciąganie „za uszy” tych, co nic nie umieją, a przechodzą do kolejnych klas, bo nauczyciele chcą się ich „pozbyć”. Z drugiej, ktoś komu brakuje niewiele do lepszej oceny, może nie mieć szans na wyższą średnią. Bo trzeba spełnić horrendalne wymagania. Uczeń, który choruje częściej niż wynosi przeciętna może pożegnać się z wyższą oceną, ponieważ nie wyrobi frekwencji. Ratuje go usprawiedliwienie godzin, co jednak wyklucza wszelkie wagary. Ciężko być w tej szkole zdolnym-leniwym.
Podsumowując. Witamy w socjalistycznej szkole XXI wieku. Nie myśl, nie pytaj, tylko rób co ci każemy, to może zdasz z przyzwoitym wynikiem. Na wyżej opisanych przykładach widać totalne ograniczanie wolności i wprowadzanie biurokracji. Szkoła ma być drugim domem tak? To ja dziękuję za taki dom. Więcej wolności mają we więzieniu, bo tam nikt im nie ogranicza picia kawy czy jedzenia kanapek z majonezem.