Jak do tej pory żadna książka futurystyczna nie sprawdziła się w 100, czy nawet 50 proc. Niestety, wszystkie wzajemnie się uzupełniają i niebezpiecznie przypominają to, co czeka nas jutro. Swoje „trzy grosze” dokłada także „Agenda 21” ze swoim ekologicznym totalitaryzmem.
Co gorsza, Glenn Beck i Harriet Parke, mają całkiem realne powody, by snuć wizję przedstawioną w recenzowanej przeze mnie powieści. Agenda 21 to nie tylko książka, ale także program ONZ, który może nas przybliżyć do świata, w którym przyroda jest wartością totalną, czyli wszystko jest jej podporządkowane.
To świat bez przyjemności, bez ambicji, bez wolności. W zamian za to ludzie otrzymują racje żywnościowe, które stają się coraz mniejsze; partnerów, których wskaże im wszechmocny Zarząd, donosicielstwo i smutek. Czyli można powiedzieć, że gra nie warta świeczki. Otóż według Zarządu jest inaczej. To gra warta świeczki, bo to walka o przyrodę, o zachowanie jej dla potomnych i o dziwo o sprawiedliwość. Ale cóż z tego, że zachowany przyrodę dla potomnych, jeśli nie uratujemy wspaniałości tego świata: miłości i wolności? Co nam ze sprawiedliwości, skoro nie będzie tym czym jest: otrzymanie to na co się zasługuje, a nie tego samo co inni.
Czytaj także: Ciche ludobójstwo
Z perspektywy kobiety
Powiem szczerze, że nie łatwo czytało mi się „Agendę 21”. Jest dobrze napisana i porusza ciekawy i poważny temat. Ale jest to powieść napisana z perspektywy kobiety. Jak dla mnie za dużo tam opisu uczuć, a za mało akcji. Nie chodzi mi oczywiście o wybuchy i strzelanie rodem z Rambo, ale o zwroty akcji, przełomowe wydarzenia i niebezpieczne wybory, które pchają akcję do przodu. To było rzeczywiście, ale tylko w zakończeniu. Niestety powieści brakuje wiele do takich klasyków antyutopii jak choćby „1984” Orwella.
Z drugiej strony, jeśli spojrzymy na książkę – albo przynajmniej postaramy się – z perspektywy córki, matki i kobiety, to dzieje się tam niesamowicie wiele. Nie mam pojęcia czy autorka ma dzieci i miłość do nich była inspiracją do napisania scen, które pokazują relację mamy z dzieckiem, ale zrobiła to świetnie. Bez wstydu powiem, że mnie tam się w sercu cieplej zrobiło.
Bezpiecznie, ale niebezpiecznie
„Agenda 21” to nie tylko opowieść o matczynych, kobiecy uczuciach czy utopii, w której przyroda jest chroniona tak jakby sobie tego życzyła większość zielonych. To także książka-pouczenie. Płynie z niej nauka, że jeśli oddamy wszystkie nasze najważniejsze wartości za bezpieczeństwo, to w gruncie rzeczy znajdziemy się w największym niebezpieczeństwie. Jedyne co nam zapewnia jako taką ochronę to jest wolność społeczności zbudowana na wspólnej tożsamości i niezależności jednostek, które na tę społeczność się składają. Niezależne to znaczy silne, ale silne nie po to by ochraniać własny tyłek, tylko po to, by chronić słabych.
Autor: Glenn Beck, Harriet Parke
Tytuł: Agenda 21
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2015
Stron: 340
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Format: 145×205