„Do roboty Pan minister finansów niech najpierw zapędzi swoich kolegów partyjnych i swoich urzędników” – w taki oto sposób na swoim profilu na Facebooku Wadim Tyszkiewicz skomentował konferencję rządu w sprawie programu 500+. Prezydent Nowej Soli skrytykował stan prac nad całą ustawą oraz wypowiedź samego ministra finansów Pawła Szałamachy.
Na samym początku wpisu Tyszkiewicza oberwało się ministrowi finansów. Ma on pretensje do Szałamachy o to, iż do chwili obecnej rząd nie przedstawił jeszcze ostatecznego kształtu projektu ustawy, według prezydenta Nowej Soli brakuje nie tylko samych pieniędzy w gminach, które trzeba bedzie wypłacać, ale i systemów informatycznych czy samych stanowisk do spraw obsługi interesantów w zakresie programu 500+.
Bezczelność ministra Szałamachy dzisiaj sięgnęła zenitu. Na konferencji prasowej odesłał on rodziców dzieci po 500 zł do wójtów, burmistrzów i prezydentów, którzy mają „zapędzić swoich urzędników do roboty”. Do jakiej roboty? Do roboty Pan minister finansów niech najpierw zapędzi swoich kolegów partyjnych i swoich urzędników. Do dziś rząd nie przedstawił ostatecznego projektu ustawy, nie ma konkretów, nie ma pieniędzy w gminach, nie ma wytycznych, nie ma stanowisk do obsługi interesantów, nie ma sprzętu i nie ma systemu informatycznego do obsługi milionów ludzi… Jak mawia klasyk: „nie ma niczego”. W gminach mamy ZERO! A trzeba będzie wydać miliony decyzji administracyjnych, rozstrzygnąć spory między skłóconymi rodzicami, przelać pieniądze, wypłacić do ręki….
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
W dalszej części prezydent Nowej Soli zwraca uwagę na fakt, iż realizacja programu 500+ nie jest zadaniem własnym gmin, ale jedynie im zleconym.
Panu wicepremierowi coś się pomyliło, rząd to rząd, a samorząd to samorząd. Wypłata tych pieniędzy nie jest zadaniem własnym samorządów, a co najwyżej zleconym. które trzeba przygotować i sfinansować.
Według Tyszkiewicza, program 500+ był „politycznym wytrychem” do objęcia władzy za pieniądze rzecz jasna podatników. Uważa on, że obecnie, gdy program nie jest gotowy, władza chce zrzucić odpowiedzialność na samorządy, samemu umywając ręce.
Program 500+ jest kompletnie nieprzygotowany i był politycznym wytrychem do władzy za publiczne, nasze pieniądze. Teraz za kłopoty z realizacją programu rząd winę zrzuci na samorządy, które będą miały około 2 tygodnie na przygotowanie tej trudnej operacji. Nie wiadomo też ostatecznie ile pieniędzy rząd przeznaczy na obsługę tego projektu. Jak można winę za swoją nieudolność i nieodpowiedzialność przerzucać na innych? 1 kwietnia zacznie się i ludzie nie dadzą się nabrać na prima aprilis.
– kończy swój emocjonalny wpis Wadim Tyszkiewicz.
Przypomnijmy, iż sam Szałamacha przed przyjęciem ostatecznej wersji programu 500+, odniósł się do niej bardzo krytycznie, z uwagi na zbyt wysokie jego koszty, jakie może wygenerować.
Ministerstwo finansów, jako główny powód podało, iż projekt w obecnej formie będzie powodował „znaczący wzrost wydatków budżetu państwa”. Według resortu Szałamachy koszty programu różnią się od wpisanych do ustawy budżetowej o ponad 200 mln zł od tych, które zostały podane według prognozy Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Prezydent Nowej Soli odniósł się także do wypowiedzi ministra Szałamachy, który podczas konferencji odesłał dziennikarza z pytaniami do burmistrzów. W odpowiedzi na jeden z komentarzy pod jego wpisem, z którego wynikało, iż takie słowa nie padły z ust szefa resortu finansów, Wadim Tyszkiewicz skomentował:
Szanowny Panie, na żywo oglądałem konferencję prasową, kiedy to Pan minister finansów dość arogancki sposób powiedział do dziennikarza, że ma zwrócić się do swojego burmistrza i żeby ten zagonił swoich urzędników do roboty. Może oglądaliśmy inne konferencje? Powtórzę: w gminach „nie mamy niczego”, nie wiemy jak to ma działać i żale interesanci będą mieli bezpośrednio do Bogu ducha winnych urzędników ze swojej gminy. Nie rozumie Pan tego?
W innym wpisie Tyszkiewicz próbował uświadomić, iż ośrodki pomocy społecznej nie próbują uniknąć dodatkowej pracy, chodzi jedynie o brak skonkretyzowania zadań, przed jakimi mają zostać postawieni pracownicy, a samo odsyłanie rodziców do burmistrzów, którzy nic o programie nie wiedzą jest nieodpowiedzialne.
Jeśli uważa Pan, że w Ośrodkach Pomocy Społecznej ludzie siedzą i tylko dłubią w nosie, czekając na jakąś robotę, to jest Pan w ogromnym błędzie. Nikt nie unika pracy, ale trzeba najpierw dać nam konkrety. Dzisiaj mamy ZERO! Więc odsyłanie rodziców dzisiaj do burmistrzów jest olbrzymim nadużyciem i nieodpowiedzialnością.