Niemiecki rząd wyszedł z propozycją kary dla portali społecznościowych, w tym Facebook czy Twitter, jeśli w ciągu doby od wysłania powiadomienia nie usuną treści uznanych za karalne. Kara finansowa może sięgnąć nawet 50 mln euro! Co więcej, osoba odpowiedzialna za usuwanie takich informacji może również ponieść indywidualne konsekwencje, jeśli nie usunie materiałów na czas. Grozić ma za to kara do 5 mln euro.
To nie koniec planów rządu w Berlinie. Nowe przepisy miałyby także wymusić na portalach społecznościowych publikowanie kwartalnego raportu na temat wszelkich skarg. Również w tym przypadku, gdy tego nie zrobią na czas, czeka na nich kara finansowa.
Osoba odpowiedzialna, która nie usunie postu zawierającego karalne treści lub zrobi to za późno, musi liczyć się z karą do 5 mln euro – poinformował niemiecki minister sprawiedliwości Heiko Maas.
Czytaj także: Oficjalnie: Facebook odpowie przed polskim sądem za dyskryminację!
Najwolniej na skargi reaguje Twitter
Niemiecki minister sprawiedliwości ma największe zastrzeżenia do działalności Twittera w zakresie reakcji na zgłoszenia. Jak pokazuje raport Centrum Ochrony Młodzieży publikowany za styczeń i luty tego roku, statystycznie tylko 1 na 100 skarg została faktycznie uwzględniona przez Twittera. Do tego żaden z tweetów nie został usunięty w ciągu doby. Facebook na tym polu wypada nieco lepiej, gdzie skasowano około 39 proc. zgłaszanych informacji, a 1/3 została usunięta w przeciągu doby.
Czytaj także: Sąd w Krakowie umorzył postępowanie w sprawie kierowcy Ubera. Kontrole niezgodne z przepisami
Najlepiej radzi sobie Youtube, który uwzględnia aż 90 proc. zażaleń, w tym 82 proc. zostało usuniętych w przeciągu 24 godzin. Heiko Maas stawia właśnie ten portal za wzór do naśladowania.
– Największym problemem jest i pozostaje to, że platformy społecznościowe nie biorą na poważnie skarg swoich własnych użytkowników – uważa niemiecki minister sprawiedliwości.
Facebook odpowie także za dyskryminację przed polskim sądem
Warto przy okazji przypomnieć, że Facebook odpowie przed polskim sądem i według polskiego prawa za dyskryminację z uwagi na przekonania polityczne, światopogląd oraz wyznanie.
Wszystko zaczęło się 9 grudnia 2016 roku, gdy Reduta Dobrego Imienia, czyli organizacja powołana dla inicjowania i wspierania działań mających na celu prostowanie nieprawdziwych informacji na temat historii Polski, złożyła pozew do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez spółkę Facebook. Stało się to po licznych doniesieniach ze strony użytkowników portalu, którzy alarmowali, iż Facebook blokuje profile katolickie i narodowościowe, zaś pozwala na funkcjonowanie stronom, na którym publikowane są symbole komunistyczne. Czytaj dalej.