Rafał Otoka-Frąckiewicz, dziennikarz i publicysta, opublikował na swoim profilu fotografię przedstawiającą fragment wywiadu, którego „Gazecie Wyborczej” udzielił prof. Krzysztof Biedrzycki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Profesor krytykuje zmiany, które w systemie edukacyjnym wprowadza Prawo i Sprawiedliwość. W trakcie rozmowy padły jednak słowa, które wyjątkowo rozbawiły dziennikarza.
Prof. Krzysztof Biedrzycki twierdzi, że po reformie edukacji przygotowanej przez PiS czeka nas spór o listę lektur. Kontrowersji, jak za czasów Romana Giertycha w Ministerstwie Edukacji, raczej nie będzie. Nie ma zamachu na Witolda Gombrowicza, choć sprawą sporną jest przeniesienie opowiadań Brunona Schulza z poziomu podstawowego na rozszerzony. Dołożono kilkoro polskich autorów współczesnych. Problem jest gdzie indziej – mówi. Liczba lektur jest przytłaczająca. Wychodzi na to, że w każdym roku licealista będzie miał do przeczytania sześć-siedem książek, a do tego dużo poezji, fragmentów obszernych tekstów – dodaje po chwili. Cały wywiad TUTAJ.
To właśnie ta ostatnia wypowiedź wyjątkowo rozbawiła Otokę-Frąckiewicza, który opublikowany na swoim profilu fragment skomentował w ironiczny sposób. Bestie z PiS szykują uczniom prawdziwe piekło – napisał.
Zdjęcie opublikowane przez dziennikarza polubiło ponad tysiąc użytkowników, a prawie 600 z nich udostępniło go na swojej tablicy. Pogrubiony cytat wywołał wśród nich ogromne rozbawienie. Na maturze powinny być memy, ale cóż poradzisz.. ciemnogród – napisał jeden z komentujących. Proponuję, żeby w ramach walki z tym faszyzmem zaczęli demonstracyjnie palić te książki w stosach przed Reichstagiem. Znaczy przed sejmem – dodał kolejny.
W podobnym tonie wypowiadali się także przedstawiciele popularnego profilu Żelazna Logika, którzy zawarli w swoim wpisie ciekawe spostrzeżenie. Ludzie nie mogą czytać za dużo, bo wtedy będą myśleć. A to jest Wyborczej wybitnie nie na rękę – napisał jeden z redaktorów.
Polacy nie czytają książek
I na koniec ciekawostka. W kwietniu tego roku Biblioteka Narodowa opublikowała raport, z którego wynika, iż po w 2016 roku jedną książkę przeczytało 37 proc. Polaków, a po siedem lub więcej pozycji sięgnął co dziesiąty rodak. Wiadomo również, że z każdym rokiem wzrasta liczba domów bez książek. Na dzień dzisiejszy przypadek ten obejmuje 22 proc. gospodarstw domowych.
Największy spadek, który odnotowujemy od kilku lat, dotyczy studentów i uczniów powyżej 15. roku życia. Procent czytających w tej grupie spadł z 90 do 72 proc. Niepokój budzi także fakt, że jeszcze w 2002 roku czytało 97 procent specjalistów i kadry zarządzającej. Teraz ta liczba spadła. Korzystamy z bryków, pomocy naukowych, internetu, a to nie daje przyjemności czytania, nie rozwija wyobraźni, nie otwiera świata budowanego dzięki książkom – pisała o problemie „Rzeczopospolita”.
źródło: wyborcza.pl, rp.pl, Facebook
Fot. Facebook/Rafał Otoka-Frąckiewicz