Niech będzie pochwalony Skoczek Polski, niech nad nim niebiosa czuwają przed igrzyskami, na igrzyskach i po igrzyskach – tymi słowami rozpoczyna swój nowy felieton Wojciech Kuczok w felietonie dla „Gazety Wyborczej”. W tekście po raz kolejny poruszył temat religijności.
Felieton autorstwa Wojciecha Kuczoka, który ukazał się m.in. na portalu wyborcza.pl w połowie stycznia wywołał wielkie kontrowersje. Wszystko przez opinię, na temat czynienia znaku krzyża przez Dawida Kubackiego. Autor stwierdził nawet, że „martwi go pobożność” polskiego zawodnika.
„Dalibóg, w żadną pracę z psychologiem nie uwierzę, dopóki to nerwowe ‚Wymię ojca…’ będzie poprzedzało każdy dojazd do progu. Wygląda na to, że w przypadku skoczka z Nowego Targu wiara w Boga jest silniejsza od wiary w siebie” – napisał Kuczok.
„Sportowcy manifestujący wiarę podczas transmitowanych zawodów obrażają moje uczucia ateistyczne, choć mniej mnie drażnią tacy, którzy po odniesionym sukcesie dziękują Bogu, niż ci, którzy wzywają go na pomoc przed startem” – dodaje autor.
„Brak dystansu”?
W poniedziałkowym wydaniu „Gazety Wyborczej” Kuczok, przy okazji oceniania rosnącej formy polskich zawodników przed igrzyskami, zdecydował się poruszyć temat religijności kolejny raz. Wyjaśnia, że nie po raz pierwszy poruszył kwestie religijności, manifestowania wiary przez sportowców. W tym kontekście przypomina czytelnikom wolności słowa.
„Wolność słowa pojmuję także jako prawo do spoglądania ukosem na to, co święte, przeto czułem się w prawie nieledwie zakpić z tak demonstrowanej bogobojności” – podkreśla Kuczok. Autor przyznaje, że dziwi go nagłe zainteresowanie i nie do końca rozumie jej przyczynę. Szczególną uwagę zwrócił na niepochlebne komentarze skoczków na temat wspomnianego tekstu.
„W najśmielszych majaczeniach nie wyobrażałem sobie takiej sławy – czytam oto, że moi idole osobiście komentują mój tekst, a nadidol Adam Małysz jest nim nawet zbulwersowany. Wszystko w otoczeniu stad wykrzykników i doniosłych epitetów” – przyznaje autor. To jednak nie wszystko. Wojciech Kuczok zdradza, że zalała go fala krytyki ze strony internautów.
„Mnie od tego konto facebookowe zalała taka fala katolickiego miłosierdzia, aż musiałem się stać seryjnym banercą (…). Z tych wszystkich miłosnych listów wyczytałem, że Polacy zazdroszczą muzułmanom fanatyzmu, bo też chcieliby odcinać głowy tym, co się poważyli na żarty z religii, ale chwilowo im nie wypada” – pisze autor.
Kuczok w dalszym ciągu nie uważa, że jego opinie mogły sprawić, że wielu ludzi poczuło się urażonych. Za to w felietonie podkreśla kwestię wolności słowa, prawa do własnej opinii. Dziwi go natomiast „brak dystansu”…
„Przypomniało mi się, że języczkiem u wagi, który przed laty spowodował moje odejście od religii, był nieuleczalny brak dystansu i poczucia humoru wiernych. Jeśli bóg katolików jest tak drętwy jak jego wyznawcy, to może lepiej, żeby nie istniał” – dodaje na końcu.