Jednym z założeń wprowadzenia ograniczenia, a w przyszłości zakazu handlu w niedziele, miała być chęć pomocy małym sklepom. Tymczasem, jak informuje „Rzeczpospolita”, obroty tego typu przedsiębiorstw drastycznie spadły. Z czego to wynika?
Ustawa ograniczająca handel w niedzielę weszła w życie na początku marca. W tym roku klienci do supermarketów czy galerii handlowych mogą pójść w pierwszą i ostatnią niedzielę miesiąca. W 2019 roku handel zostanie ograniczony do jednej niedzieli w miesiącu, a w 2020 roku wprowadzony zostanie całkowity zakaz handlu w niedzielę.
Z tych przepisów wyłączone są niektóre placówki, między innymi niewielkie sklepy, w których za ladą stoi ich właściciel. I to właśnie im w znacznym stopniu miał pomóc zakaz handlu, ponieważ tylko tam klienci mogli w niedziele niehandlowe udać się po zakupy. Jak informuje „Rzeczpospolita”, jest inaczej.
Wprawdzie w niedziele niehandlowe faktycznie małe sklepy odnotowują wzrost liczby klientów, ale nie są w stanie konkurować z dużymi sieciami w pozostałe dni. Niedziele handlowe, a także piątek i sobota przed niedzielami niehandlowymi to dni, w których supermarkety wprowadzają znaczne promocje, z którymi niewielkie sklepy w żaden sposób nie są w stanie konkurować. Powoduje to, że obroty w małych sklepach spadły aż o 20-30 procent.
Czytaj także: Na Węgrzech zakaz handlu w niedziele okazał się niewypałem. Jednak w Polsce może odnieść sukces
Wiele wskazuje na to, że ustawa zamiast pomóc małym sklepom, doprowadzi do ich zamknięcia. Jak informuje „Rzeczpospolita”, jeszcze w tym roku w naszym kraju może przestać działać nawet 2 tysiące tego typu przedsiębiorstw.
Czytaj także: Powstanie kolejny odcinek Via Carpatia. Jet porozumienie Polski i Słowacji!