Już pod koniec grudnia wejdą w życie nowe ograniczenia dotyczące koronawirusa. Premier Mateusz Morawiecki broni decyzji, przypominając, że wiele krajów Europy decyduje się na podobne, lub jeszcze ostrzejsze restrykcje. Podczas rozmowy z Wirtualną Polską przyznał jednak, że przy podejmowaniu wcześniejszych decyzji dotyczących obostrzeń dochodziło do błędów.
Na czwartkowej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował o nowych obostrzeniach obowiązujących od 28 grudnia do 17 stycznia. Władze zdecydowały się m.in. na zamknięcie hoteli, stoków narciarskich, galerii handlowych (za drobnymi wyjątkami) oraz ograniczenie w przemieszczaniu się od godz. 19.00 (31 grudnia) do godz. 6.00 (1 stycznia).
Choć minister Niedzielski nazwał nowe ograniczenia „kwarantanną narodową”, to następnego dnia określenie to doprecyzował Radosław Fogiel z PiS. „Być może pan minister w nawale pracy użył tego sformułowania. Pan premier mówił o rozszerzonym etapie solidarności” – powiedział w TVN24.
Ogłoszenie kolejny restrykcji wywołało wiele negatywnych komentarzy w sieci. Do głosów krytyki odniósł się premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Wirtualną Polską. „Zdecydowaliśmy się na zamknięcie na trzy tygodnie hoteli, stoków narciarskich, siłowni, salonów fitness czy galerii handlowych po to, żeby maksymalnie po świętach obniżyć transmisję wirusa i wejść w okres szczepień w możliwie najlepszym stanie zdrowia publicznego” – tłumaczył premier.
Morawiecki przeprasza za błędy: Staramy się, żeby Polska przeszła przez ten trudny czas jak najmniej poturbowana
Szef rządu zwrócił uwagę, że inne kraje Europy często decydują się na znacznie ostrzejsze ograniczenia. „To jest nasz główny cel. Jeżeli ktoś się z tym nie zgadza, warto otworzyć dowolną stronę rządową od Lizbony do Berlina i spokojnie porównać obostrzenia w Polsce i np. w Niemczech albo na Słowacji” – powiedział.
Premier przekonuje, że zdaje sobie sprawę, jak ciężko jest przestrzegać ograniczeń i jak głęboko wpływają one na gospodarkę, a co za tym idzie na budżet obywateli. – Rozmawiam z wieloma osobami, które na co dzień borykają się z codziennymi problemami w warunkach pandemii – powiedział.
– Chcę zapewnić, że robimy co w naszej mocy, żeby ograniczać skutki koronawirusa zarówno dla ludzi, jak i dla gospodarki. Staramy się, żeby Polska przeszła przez ten trudny czas jak najmniej poturbowana. Ale oczywiście zdarzają się nam błędy, za które przepraszam – dodał.