Nie jest tajemnicą, że z powodu pandemii w wielu parafiach pojawiły się poważne problemy finansowe. Księża otwarcie przyznają, że wpływy z tac znacząco zmalały. Proboszcz jednej z parafii niedaleko Poznania powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że sytuacja nieco poprawiła się w okresie wizyty duszpasterskiej – nawet jeśli nie można jej odbyć w tradycyjnej formie.
Z pewnością wiele osób zastanawia się, ile kosztuje utrzymanie parafii. Z raportu opublikowanego w 2014 roku przez Katolicką Agencję Informacyjną wynika, że koszt utrzymania dużej parafii w mieście (bez zarobków księży) to kwota 400-500 tysięcy złotych rocznie. Większa parafia wiejska to koszt 150-200 tysięcy rocznie, a niewielka parafia licząca ok. Tysiąc mieszkańców to koszty wynoszące około 70-80 tysięcy złotych rocznie. Oczywiście w ciągu tych kilku lat koszty prawdopodobnie znacznie wzrosły.
Nic więc dziwnego, że szczególnie w dobie pandemii, gdy wiele osób przestało chodzić do kościoła, księża zmagają się z problemami finansowymi. Niemal od początku alarmują, że wpływy z niedzielnych tac spadły nawet kilkukrotnie. Proboszcz jednej z parafii niedaleko Poznania, który rozmawiał z „Gazetą Wyborczą” wyznał, że przychody z niedzielnej tacy spadły z około 2 tysięcy złotych o zaledwie 800 złotych.
Proboszcz wyznał, że w ostatnim czasie zmuszony jest pożyczać pienią∂ze od rodziców, chociaż sytuacja nieco poprawiła się w okresie wizyty duszpasterskiej. „Z czego żyję? Od kilku miesięcy pożyczam pieniądze od rodziców. Bez nich nie opłaciłbym parafialnych rachunków. Ale podczas pandemicznej kolędy, której nie było, wierni jakby się przebudzili. Przelew przychodził za przelewem” – wyznał.
Przypomnijmy, że w archidiecezji poznańskiej wizyta duszpasterska w tradycyjnej formie została całkowicie odwołana.
Źr.: Gazeta Wyborcza