Nigdy nie lubiłem gitarowych wymiataczy. Wszystkich tych Satrianich, Vaiów czy, nie daj Boże, Malmsteenów omijałem szerokim łukiem. Jeśli gdzieś zdarzyło mi się ich posłuchać – ziewałem. Mówiąc krótko – nie przepadam za instrumentalnym, technicznym graniem. Jednak zawsze od reguły są wyjątki, a dokładniej są nimi młodzi, debiutujący polscy muzycy. W tym przypadku realizuę w pełni – lansowaną między innymi i na naszym portalu – zasadę „swój do swojego po swoje”. Album projektu Addyction zatytułowany Wonderful Delusion utwierdził mnie w przekonaniu, że warto słuchać młodych i zdolnych z Polski. Główny prowodyr całego zamieszania – Adam Muszyński – zaprezentował słuchaczom blisko pięćdziesiąt minut konkretnego, niebanalnego instrumentalnego grania.
Ale kim jest Adam Muszyński? Niektórzy gitarzystę mogą kojarzyć z wrocławską kapelą Keep Rockin’. Oprócz tego Muszyński w przeszłości pokazywał się na konkursach gitarowych, w których radził sobie doskonale i przywoził z nich liczne nagrody i wyróżnienia. Materiał na album tworzył i nagrywał od sierpnia 2012 roku aż do marca 2014 – wówczas zakończone zostały miksy. Wonderful Delusion wydany został nakładem krakowskiej wytwórni Lynx Music.
Czytaj także: Więcej ziemi niż nieba - Yes - \"Heaven & Earth\" [recenzja]
Początek recenzji sugeruje, że głównym instrumentem Adama Muszyńskiego jest gitara elektryczna i zasadniczo jest to fakt podstawowy. Należy dodać jednak, że Adam nagrał w przeważającej większości wszystkie instrumenty i zaprogramował perkusję, która niestety jest z automatu. Nasz bohater sam stworzył wszystkie kompozycje, nagrał je, wyprodukował i zmiksował. Człowiek orkiestra – chciałoby się rzec.
Przejdźmy do meritum, czyli nagrań na Wondeful Delusion. Płyta rozpoczyna się akustycznym wstępem do utworu Addiction, w którym szybko pojawia się mocna perkusja i bas, będące jedynie podkładem do gitarowych wariacji Muszyńskiego. Spokojnie, nie jest to granie miliona nut na minutę, tylko są to melodyjne i urozmaicone partie, które nie nudzą się po pierwszym przesłuchaniu. W Bridges Left To Burn pobrzmiewają echa twórczości Steve’a Vaia. Na takie skojarzenia naprowadza słuchacza sam gitarzysta w komentarzu do tego utworu zamieszczonym w książeczce dołączonej do płyty. Sam kawałek jest różnorodny w swojej strukturze. Popisy gitarowe są na czele – to jasne, ale Adam potrafi też zaskoczyć ciekawą zagrywką na klawiszach, co potwierdza, że sprawnie gra także na innych instrumentach aniżeli gitara elektryczna.
Lost Control & Kneeling (Nocturnal Desires) wprowadza spokojniejsze klimaty. Gitarzysta zdecydowanie stawia w tym kawałku klimat kompozycji nad popisowym graniem. Następny na Wonderful Delusion – Abandonend – wprowadza za to ciężkie, riffowe granie.
Druga część płyty przynosi nam podniosły nastrój w postaci utworu tytułowego, który jest najdłuższym na płycie i najbardziej złożonym w swojej konstrukcji. Muszyński nieustannie czaruje w nim słuchacza swoją grą. Muszę przyznać, że właśnie w mniej technicznych fragmentach gitarzysta pokazuje swoją klasę. Apoptosis jest za to niezłą metalową jazdą, ale jazdą spod znaku technicznego grania, niczym u Dream Theater. Ciągłe zmiany rytmu, tempa i połamane partie instrumentów przywołują jednoznaczne skojarzenie. Na plus w tym kawałku jest świetna, gęsta gra basu.
Filled With Void wprowadza znowu ciężar i klimat gotyckiego metalu, co podkreślane jest charakterystyczną grą klawiszy. Journey of a Lifetime przywraca akustyczne brzmienia, Muszyński gra na początku tego utworu z odpowiednim feelingiem, by przejść do technicznych połamańców. Kroczący, powolny, pełny patosu Until We Meet Again kończy płytę. Utwór ten paradoksalnie pozbawiony jest solowych popisów – Muszyński na sam koniec postawił na odpowiedni nastrój.
Wondeful Delusion to blisko pięćdziesiąt minut dobrego instrumentalnego grania młodego, obiecującego polskiego gitarzysty – Adama Muszyńskiego. Jak ktoś lubi taką muzykę, to warto posłuchać – na pewno nie będzie zawiedziony. Płyta mimo tego, że opiera się głównie na gitarowych popisach, jest urozmaicona i nie nudzi się nawet po kilku odtworzeniach. Adam zdradza niezły zmysł kompozytorski. A jak ktoś niespecjalnie lubi takie instrumentalne wygibasy, jak autor tej recenzji? No, cóż… warto posłuchać, aby orientować się, co się dzieje na rodzimym podwórku, które – jak potwierdza płyta Wonderful Delusion – skrywa przed światem wiele talentów, jak właśnie Adam Muszyński.
Foto: Lynx Music.