Pod koniec minionego roku prawie 10 % Polaków pracowało w sektorze publicznym. Samych urzędników było ok. 700 tys. Mało tego! Nasze prawo jest tak skomplikowane jak skład chemiczny parówek. A jak mówił Tacyt: „Coruptissima res publica plurimae legis.” (Najwięcej praw w skorumpowanym państwie).
Jakie jest u nas prawo jeżeli najwyższym prawem polskim jest rzekomo Konstytucja, która i tak jest nieważna, bo zwykłe ustawy je podważają (przymusowy ZUS jest nielegalny wobec Konstytucji!), a ponadto i tak możemy się naszą konstytucją podetrzeć, skoro od 1 grudnia A.D. 2009 dzięki n.ś.p. Lechowi Kaczyńskiemu mamy traktat lizboński, który stawia naszą konstytucję poniżej konstytucji Związkowi Socjalistycznych Republik Europejskich (w skrócie UE).
Ale dość o zdrajcach. Było – minęło. Trzeba ratować co zostało. Korupcja się u nas zdarza. Właściwie wszędzie co jest publiczne. No czy ktoś widział kiedyś by kasjerka dała klientowi łapówkę by ten coś u niej kupił? No, a w przypadku sektora publicznego takie rzeczy się dzieją. Łapówka by urzędas coś załatwił. Bo urzędas może, a obywatel albo sobie o tym marzy, albo i tak mu się to należy, ale i tak tego nie dostaje. Np. NFZ, łapówka – lepsze leczenie, bez łapówki – gorsze, itd.
Czytaj także: Postulaty programowe Ruchu Narodowego
To jest jak lawina. Im większe jest prawo, tym więcej jest urzędasów, im więcej urzędasów, tym więcej korupcji, im więcej korupcji, tym bardziej chore państwo…
Prawo powinno być jasne jak dekalog. To możesz, tego nie i wszystko będzie jasne. Jeżeli komplikujemy prawo to tak, by można je interpretować jak wiersze Mickiewicza, który pisał po pijaku i opium, a to oznacza, że dany sędzia może je interpretować jak chce. A jak interpretować będzie? To zależy od wysokości koperty. Co łaska!