Asseco Resovia Rzeszów przegrała z Zenitem Kazań 0:3 w wielkim finale Ligi Mistrzów. Polski zespół dzielnie walczył, lecz Rosjanie pokazali kawał niezłej siatkówki, grając bardzo dobrze przede wszystkim na zagrywce.
Siła rażenia zbyt duża
Pierwsze piłki spotkania pokazały, na czym głównie będą bazować siatkarze Zenita, gdyż i Wilfredo Leon, jak i Maksim Michajłow na samym początku popisali się asami serwisowymi (3:5). To Rosjanie podkręcali tempo meczu, lecz „Sovia” pomału łapała swój rytm gry (9:11). Na nieszczęście dla kibiców, już na początku drużyny popełniały sporo niewymuszonych błędów. Polski zespół z każdą piłką się rozkręcał, a przy drobnym przestoju podopiecznych Vladimira Alekny, to Asseco zdobyło solidną przewagę (16:13). Faworyci jeszcze nie składali broni, a dzięki niemałemu szczęściu doprowadzili do remisu (18:18). W decydującym momencie seta ponownie dał o sobie znać Leon, którego dwa dobre ataki wyprowadziły jego zespół na prowadzenie (20:22). Rzeszowianie znów nadziali się na serwis Michajłowa, po czym nie byli już w stanie odrobić strat (22:25).
Czytaj także: LM: Wielkie zwycięstwo Resovii! Minimum Skry
Podopieczni Andrzeja Kowala zaczynali mieć coraz większe problemy z przyjęciem zagrywki, z czego skrzętnie korzystali rywale (3:6). Polska drużyna pogrążała się w coraz większym kryzysie zarówno w przyjęciu, jak i w kontrach, przez co jej sytuacja stawała się nieciekawa (7:13). Na taki stan rzeczy zareagował Kowal, prosząc o czas i zmieniając parę przyjmujących. Działania trenera przyniosły zamierzony efekt, gdyż zawodnicy ze stolicy Podkarpacia zaczęli grać bardzo dobrze, szczególnie w obronie, co przekładało się na wynik (14:15). Chociaż Zenit utrzymywał lekką przewagę, to jednak musiał uważać, gdyż ich oponenci zaczęli grać bardzo skutecznie (17:18). Na boisku widać było bardzo dużo walki, dzięki czemu spotkanie było ładne dla oka. Chociaż rzeszowianie za wszelką cenę starali się wyjść na prowadzenie, po raz drugi musieli uznać wyższość rywala (23:25).
Po krótkiej przerwie wicemistrzowie Polski postanowili od razu przejąć kontrolę na parkiecie, szybko uzyskując przewagę (5:2). Tym razem to kazańczycy nie potrafili doprowadzić do wyrównania, a po bloku na Matthew Andersonie ich strata wynosiła już cztery „oczka” (7:11). Nagle jednak gra polskiej drużyny kompletnie się posypała, przez co na tablicy wyników znów widniał remis (12:12). Wystarczyła chwila, by to Rosjanie znów prowadzili (14:16). Od tego momentu podopieczni Alekny szli za ciosem, powoli „odjeżdżając” przeciwnikom (16:19). Wydawało się, że Resovia będzie jeszcze w stanie powalczyć (19:20), lecz Zenit nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa, wygrywając Ligę Mistrzów (21:25).
Asseco Resovia Rzeszów – Zenit Kazań (22:25, 23:25, 21:25)
Źródło: inf. własna
Fot.: Patryk Głowacki/wMeritum.pl