Niemiecka europosłanka Julia Reda podaje, że już w najbliższy piątek ambasadorów państw członkowskich po raz kolejny spotkają się ws. dyrektywy o prawach autorskich zwanej potocznie „ACTA 2”.
Wprowadzenie dyrektywy ACTA 2 zostało na jakiś czas zawieszone. Pod koniec stycznia ambasadorów państw członkowskich dotychczasowa wersja wypracowanego prawa została odrzucona. Przeciwko opowiedzieli się przedstawiciele aż 11 krajów, w tym m.in. Polski i Niemiec.
Okazuje się jednak, że teraz sprawy uległy zmianie. Julia Reda, niemiecka europosłanka, podaje, że Francja i Niemcy znalazły porozumienie ws. rozbieżności dotyczących dyrektywy. Wcześniej Niemcy sprzeciwiali się bowiem, aby artykuł 13, który zakłada wprowadzenie algorytmów filtrujących, obejmował też małe i średnie przedsiębiorstwa. Teraz, zgodnie z tym, co podaje Reda, miało dojść do kompromisu.
Oznacza to, że podczas piątkowego posiedzenia najprawdopodobniej przyjęty zostanie ostateczny tekst dyrektywy. Ten będzie musiał zostać przegłosowany przez eurodeputowanych. W obecnej sytuacji do głosowania dojdzie najprawdopodobniej na przełomie marca i kwietnia. Po przyjęciu wersji dyrektywy przez europosłów państwa członkowskie będą musiały zaimplementować ją do prawa krajowego.
ACTA 2 – kontrowersyjne zapisy
W unijnej dyrektywie znajdują się dwa wyjątkowo kontrowersyjne artykuły. Mowa o artykule 13, który zakłada wprowadzenie przez duże platformy internetowe obowiązku filtrowania treści pod kątem naruszenia praw autorskich. W tym celu najprawdopodobniej powstać będzie musiał specjalny algorytm, który zanim wrzucimy coś do sieci, sprawdzi czy treść nie narusza prawa autorskiego. Przeciwnicy forsowanego prawa twierdzą, że doprowadzi to do cenzury internetu, a w konsekwencji do jego całkowitej zmiany.
Oprócz niego zastrzeżenia oraz sprzeciw internautów budzi też artykuł 11. Ten zakłada z kolei, że najprostsze informacje prasowe, cytaty oraz fragmenty utworów zostaną objęte licencją. Google już dziś podaje, że doprowadzi to do monopolizacji treści w sieci.
„Obecnie Google jest otwarte dla wszystkich treści zarówno od dużych, jak i od małych wydawców. Dzięki temu możesz poznać różne punkty widzenia i tematy, publikowane przez ponad 80 000 wydawców. Wersja prawa autorskiego proponowana przez Parlament Europejski wymagałaby od wyszukiwarek uzyskania licencji, co mogłoby zmusić dostawców tych usług do wybierania, które materiały będą dostępne w wynikach wyszukiwania, a które nie. Na tym najprawdopodobniej skorzystają więksi wydawcy, natomiast w przypadku mniejszych ruch zostanie ograniczony, co utrudni małym, niszowym i nowym publikacjom znalezienie odbiorców i generowanie przychodów. W rezultacie liczba wydawców dostępnych online może znacznie zmaleć” – czytamy w oficjalnym komunikacie Google.
Przypomnijmy, iż podobnie rozwiązanie wprowadzono wcześniej w Hiszpanii. Straciły na tym najmniejsze portale, które zostały „wycięte” z wyszukiwarki Google, a następnie również większe podmioty, ponieważ firma całkowicie wycofała swoją usługę Google News. Jeżeli dyrektywa w obecnym kształcie wejdzie w życie, bardzo podobne przepisy zostaną wprowadzone na terenie całej Europy.